Ryszard Ćwirlej „Na trwogę bije dzwon”
Wydawnictwo: Agora
Seria: Antoni Fisher –cykl wojenny (Tom1)
Liczba stron: 352
ISBN: 9788383801056
Nadeszła pora, aby za sprawą najnowszej powieści Ryszarda
Ćwirleja wrócić do kryminału retro. Robię to też z innego powodu. Szukając
informacji na temat nowości kryminalnych na profilu instagramowym wydawnictwa
Agora trafiłem na post promujący książkę, którą chcę wam zaproponować. Nie był
to zwykły wpis typowy dla instagrama. Był to rodzaj konkursu polegający na odgadnięciu sylwtki postaci wyciętej ze
zdjęcia pochodzącego z sesji fotograficznej stworzonej na potrzeby promocji,
gdzie główną nagrodą był przedpremierowy egzemplarz książki Ryszarda Ćwirleja „Na
trwogę bije dzwon”. Po tym jak podzieliłem się z wami informacją w jaki sposób
trafiła do mnie najnowsza powieść autora przyszła pora, aby nakreślić jej rys
fabularny.
18 stycznia 1938 roku w Gaju Małym, wiosce położonej w
pobliżu Poznania wczesnym rankiem prace rozpoczyna stróż szkolny Alfons Nyga,
którego pierwszym zadaniem każdego dnia jest rozpalenie w piecu przed
rozpoczęciem zajęć lekcyjnych. Ten dzień wydaje mu się inny od wszystkich ponieważ
na miejscu zastaje uchylone drzwi. Po wejściu do części mieszkalnej należącej
do dyrektora placówki Antoniego Eckerta mężczyzna znajduje przełożonego jego
żonę i dzieci siedzących przy stole z poderżniętymi gardłami. Pierwsza myśl
jaka przychodzi mu do głowy dotyczy poinformowania o zdarzeniu policji z
Poznania. Realizację tego zadania utrudnia silny mróz, który uniemożliwił
wykonanie połączeń telefonicznych. Do momentu przyjazdu policji z Poznania
dochodzenie w sprawie i zabezpieczenie śladów na miejscu zdarzenia musi przejąć
lokalny policjant. Natomiast w Poznaniu coraz wyraźniej widać widmo zbliżającej
się wojny. Antoni Fisher bada sprawę zaginionych diamentów. Jego współpracownicy
w tym czasie prowadzą sprawę rabunku, którego ofiarą padł znany adwokat. W natłoku
spraw nawet polski wywiad znajduje dla siebie miejsce zdobywając cenne
informacje w przededniu wojny. W społeczeństwie dają znać o sobie podziały
narodowościowe, ideologiczne i religijne. W tym miejscu należałoby postawić
pytanie o związek zmarłego dyrektora szkoły, z okradzionym adwokatem i zaginionymi diamentami na chwilę przed
wybuchem wojny?.
Mocną stronę książki „Na trwogę bije dzwon” stanowią jej
bohaterowie przedstawieni w sposób humorystyczny. Autor ukazuje nam cały przekrój
społeczeństwa z jego wadami i zaletami. Sam Antoni Fisher to poważny
przedstawiciel inteligencji obdarzony ogromną inteligencją dzięki, której udaje
mu się zgrabnie manipulować rozmówcami. Postacie kobiece nie są mocną stroną
Ćwireja, ale w tym przypadku pojawia się światełko w tunelu. Jest nim wyjątkowa
fotografka znacząco odbiegająca od roli kobiety tamtego okresu, zdecydowana
zwolenniczka stosowania popularnych ostatnio feminatywów.
Fikcyjna fabuła stanowi tutaj tło do przedstawienia
szerszego problemu jakim było rozrastanie się ideologii faszystowskiej oraz wspomnieniach bohaterów pierwszej wojny
światowej. Oprócz Fishera i jego współpracowników najczęściej spotykamy weteranów wojny, którzy
opowiadają o swoich zasługach i odniesionych w boju ranach. Dzięki temu
zabiegowi dowiadujemy się jak silne
piętno na nich odcisnęła. Mimo, że są w społeczeństwie są nadal weterani to
ruchy nacjonalistyczne rosną w siłę zdobywając rzesze zwolenników nawołują do wystąpienia zbrojnego w celu
odbudowy potęgi Niemieckiej.
Jak zawsze autor serwuje zagmatwaną intrygę kryminalną pełną
nieoczekiwanych zwrotów akcji mimo niezbyt skomplikowanego prologu. Momentami można
odnieść wrażenie, że zagadka kryminalna odchodzi na drugi plan. Jej miejsce
zajmuje obraz ukazujący, życie mieszkańców Poznania i okolic. Mimo na wiązań do
sytuacji społeczno-politycznej aspekt kryminalny nie daje o sobie zapomnieć.
Autor cały czas trzyma czytelnika w napięciu stopniowo odsłaniając przed nim
kolejne istotne aspekty prowadzonych śledztw. Oczywiście znajdziemy tu sporo
miejsca i czasu na pogawędki prowadzone regionalną gwarą, do której autor
chętnie sięga. Dostajemy tu również sceny pościgów i postrzałów kreowanych na wzór
sensacyjny, ale utrzymanych w tonie historycznym. „Na trwogę bije dzwon” to
kryminał o łagodnym zabarwieniu nie emanuje przesadną przemocą zachowaną w
odpowiednich proporcjach do opisywanych wydarzeń.
Książka zbudowana została z dziewięciu rozdziałów prologu i
epilogu. Każdy rozdział składa się z mniejszych podrozdziałów, których akcja
dzieli się naprzemiennie. Autor daje możliwość obserwowania każdej ze spraw
oddzielnie. W podrozdziałach został jasno określony czas i miejsce akcji
dlatego czytelnik zyskuje kontrolę nad
przebiegiem wydarzeń. Ćwirlej nie stroni od przeskoków w czasie robi to
najczęściej wstecz, aby przedstawić tą sama sytuację z różnych punktów
widzenia. Tak jak wspomniałem wcześniej większość akcji toczy się w 1938 roku, ale bywają
momenty tak jak sceny przedstawione w prologu, które zostały osadzone w 1919
roku natomiast zakończenie to rok 1939 i data wkroczenia wojsk niemieckich do Poznania.
Ze stylem prowadzenia akcji nie rozerwalnie związany jest sposób prowadzenia
narracji. Autor zaczyna od narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, aby im
bliżej końca przejść do narracji
pierwszoosobowej czasu przeszłego.
Ćwirlej pisze w sposób łatwy, lekki i przyjemny, tak jak wspomniałem często używa
lokalnej gwary co nadaje historii lokalnego kolorytu. Budując dialogi nie
stroni od humoru. Styl wypowiedzi bohaterów dostosowuje do posiadanego przez nich
wyksztalcenia i możliwości intelektualnych.
Podsumowując muszę przyznać, że „Na trwogę bije dzwon” to lekki kryminał retro
o zabarwieniu komediowym, którego zadaniem jest ukazanie przyczyn politycznych
i społecznych, które w konsekwencji doprowadziły do wybuchu II Wojny Światowej.
Książkę swoim zwyczajem z całą stanowczością polecam, a skoro to pierwszy tom
nowej serii z niecierpliwością czekam na kolejne.