kryminalbl.blogspotblog.info/: stycznia 2025

poniedziałek, 20 stycznia 2025

Ryszard Ćwirlej „Na trwogę bije dzwon”

 Ryszard Ćwirlej „Na trwogę bije dzwon”


Wydawnictwo: Agora

Seria: Antoni Fisher –cykl wojenny (Tom1)

Liczba stron: 352

ISBN: 9788383801056

 

 

Nadeszła pora, aby za sprawą najnowszej powieści Ryszarda Ćwirleja wrócić do kryminału retro. Robię to też z innego powodu. Szukając informacji na temat nowości kryminalnych na profilu instagramowym wydawnictwa Agora trafiłem na post promujący książkę, którą chcę wam zaproponować. Nie był to zwykły wpis typowy dla instagrama. Był to rodzaj konkursu polegający na  odgadnięciu sylwtki postaci wyciętej ze zdjęcia pochodzącego z sesji fotograficznej stworzonej na potrzeby promocji, gdzie główną nagrodą był przedpremierowy egzemplarz książki Ryszarda Ćwirleja „Na trwogę bije dzwon”. Po tym jak podzieliłem się z wami informacją w jaki sposób trafiła do mnie najnowsza powieść autora przyszła pora, aby nakreślić jej rys fabularny.

18 stycznia 1938 roku w Gaju Małym, wiosce położonej w pobliżu Poznania wczesnym rankiem prace rozpoczyna stróż szkolny Alfons Nyga, którego pierwszym zadaniem każdego dnia jest rozpalenie w piecu przed rozpoczęciem zajęć lekcyjnych. Ten dzień wydaje mu się inny od wszystkich ponieważ na miejscu zastaje uchylone drzwi. Po wejściu do części mieszkalnej należącej do dyrektora placówki Antoniego Eckerta mężczyzna znajduje przełożonego jego żonę i dzieci siedzących przy stole z poderżniętymi gardłami. Pierwsza myśl jaka przychodzi mu do głowy dotyczy poinformowania o zdarzeniu policji z Poznania. Realizację tego zadania utrudnia silny mróz, który uniemożliwił wykonanie połączeń telefonicznych. Do momentu przyjazdu policji z Poznania dochodzenie w sprawie i zabezpieczenie śladów na miejscu zdarzenia musi przejąć lokalny policjant. Natomiast w Poznaniu coraz wyraźniej widać widmo zbliżającej się wojny. Antoni Fisher bada sprawę zaginionych diamentów. Jego współpracownicy w tym czasie prowadzą sprawę rabunku, którego ofiarą padł znany adwokat. W natłoku spraw nawet polski wywiad znajduje dla siebie miejsce zdobywając cenne informacje w przededniu wojny. W społeczeństwie dają znać o sobie podziały narodowościowe, ideologiczne i religijne. W tym miejscu należałoby postawić pytanie o związek zmarłego dyrektora szkoły, z okradzionym adwokatem i  zaginionymi diamentami na chwilę przed wybuchem wojny?.

Mocną stronę książki „Na trwogę bije dzwon” stanowią jej bohaterowie przedstawieni w sposób humorystyczny. Autor ukazuje nam cały przekrój społeczeństwa z jego wadami i zaletami. Sam Antoni Fisher to poważny przedstawiciel inteligencji obdarzony ogromną inteligencją dzięki, której udaje mu się zgrabnie manipulować rozmówcami. Postacie kobiece nie są mocną stroną Ćwireja, ale w tym przypadku pojawia się światełko w tunelu. Jest nim wyjątkowa fotografka znacząco odbiegająca od roli kobiety tamtego okresu, zdecydowana zwolenniczka stosowania popularnych ostatnio feminatywów.

Fikcyjna fabuła stanowi tutaj tło do przedstawienia szerszego problemu jakim było rozrastanie się ideologii faszystowskiej  oraz wspomnieniach bohaterów pierwszej wojny światowej. Oprócz Fishera i jego współpracowników  najczęściej spotykamy weteranów wojny, którzy opowiadają o swoich zasługach i odniesionych w boju ranach. Dzięki temu zabiegowi dowiadujemy się jak  silne piętno na nich odcisnęła. Mimo, że są w społeczeństwie są nadal weterani to ruchy nacjonalistyczne rosną w siłę zdobywając rzesze zwolenników  nawołują do wystąpienia zbrojnego w celu odbudowy potęgi Niemieckiej.

Jak zawsze autor serwuje zagmatwaną intrygę kryminalną pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji mimo niezbyt skomplikowanego prologu. Momentami można odnieść wrażenie, że zagadka kryminalna odchodzi na drugi plan. Jej miejsce zajmuje obraz ukazujący, życie mieszkańców Poznania i okolic. Mimo na wiązań do sytuacji społeczno-politycznej aspekt kryminalny nie daje o sobie zapomnieć. Autor cały czas trzyma czytelnika w napięciu stopniowo odsłaniając przed nim kolejne istotne aspekty prowadzonych śledztw. Oczywiście znajdziemy tu sporo miejsca i czasu na pogawędki prowadzone regionalną gwarą, do której autor chętnie sięga. Dostajemy tu również sceny  pościgów i postrzałów kreowanych na wzór sensacyjny, ale utrzymanych w tonie historycznym. „Na trwogę bije dzwon” to kryminał o łagodnym zabarwieniu nie emanuje przesadną przemocą zachowaną w odpowiednich proporcjach do opisywanych wydarzeń.

Książka zbudowana została z dziewięciu rozdziałów prologu i epilogu. Każdy rozdział składa się z mniejszych podrozdziałów, których akcja dzieli się naprzemiennie. Autor daje możliwość obserwowania każdej ze spraw oddzielnie. W podrozdziałach został jasno określony czas i miejsce akcji dlatego  czytelnik zyskuje kontrolę nad przebiegiem wydarzeń. Ćwirlej nie stroni od przeskoków w czasie robi to najczęściej wstecz, aby przedstawić tą sama sytuację z różnych punktów widzenia. Tak jak wspomniałem wcześniej większość  akcji toczy się w 1938 roku, ale bywają momenty tak jak sceny przedstawione w prologu, które zostały osadzone w 1919 roku natomiast zakończenie to rok 1939 i data wkroczenia wojsk niemieckich do Poznania. Ze stylem prowadzenia akcji nie rozerwalnie związany jest sposób prowadzenia narracji. Autor zaczyna od narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, aby im bliżej końca przejść do narracji  pierwszoosobowej  czasu przeszłego. Ćwirlej pisze w sposób łatwy, lekki i przyjemny, tak jak wspomniałem często używa lokalnej gwary co nadaje historii lokalnego kolorytu. Budując dialogi nie stroni od humoru. Styl wypowiedzi bohaterów dostosowuje do posiadanego przez nich wyksztalcenia i możliwości intelektualnych.

Podsumowując muszę przyznać, że  „Na trwogę bije dzwon” to lekki kryminał retro o zabarwieniu komediowym, którego zadaniem jest ukazanie przyczyn politycznych i społecznych, które w konsekwencji doprowadziły do wybuchu II Wojny Światowej. Książkę swoim zwyczajem z całą stanowczością polecam, a skoro to pierwszy tom nowej serii z niecierpliwością czekam na kolejne.

niedziela, 19 stycznia 2025

Wojciech Chmielarz „ Zwykła przyzwoitość”

 Wojciech Chmielarz „ Zwykła przyzwoitość”


Wydawnictwo: Marginesy

Seria: Bezimienny (Tom3)

Liczba stron: 400

ISBN: 9788367790895

 

 

Przyszedł czas powrotu do jednej z moich ulubionych serii powieści kryminalno-sensacyjnych. Po pierwsze dla tego, że pierwszy tom doczekał się ekranizacji. Po drugie nie tak dawno na rynku wydawniczym pojawiła się czwarta część serii. W związku z tym postanowiłem nadrobić braki czytelnicze i przynieść wam post, którego tematem jest właśnie „Zwykła przyzwoitość” . Zacznę jak zawszę od nakreślenia niezwykle aktualnego z wielu powodów rysu fabularnego powieści.

Tym razem Bezimienny jest pracownikiem podupadającego Klubu Bokserskiego, którego właściciel za  wszelką cenę stara się poprawić swoją sytuację finansową. Decyduje się zająć układaniem walk bokserskich niestety i ten krok nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Mężczyzna informuje o tej sytuacji pracownika. Dla Bezimiennego ta sytuacja staje się tym bardziej  dotkliwa,że oprócz pracy traci także mieszkanie, które wynajmował mu właściciel Klubu. Po przejrzeniu ofert na rynku nieruchomości zdecydował wynająć pokój w domu pana Henryka, który mimo oferty nie jest specjalnie zainteresowany towarzystwem lokatora. Po pewnym czasie wszystko zaczyna wyglądać dość podejrzanie, gdy pewnego wieczoru Bezimienny wraca do domu i zastaje na miejscu dwóch zbirów grożących starszemu mężczyźnie. Lokator przegania z domu intruzów, robi to jednak nieco za późno ponieważ pan Henryk w wyniku silnego stresu dostaje zawału na skutek czego trafia do szpitala. Gdzie okazuje się, że oprócz problemów z sercem mężczyzna leczy się onkologicznie. W tym samym czasie do jego domu przybywa siostrzenica Aldona. Od tego momentu z Bezimiennym rozpoczynają wspólne śledztwo dotyczące niepokojącego zdarzenia. Z biegiem czasu udaje im się odkryć, że mężczyzna padł ofiarą mafii zajmującą się wyłudzeniami mieszkań od osób starszych, które rzekomo zaciągnęły ogromne kredyty i nie są w stanie ich spłacić. Wuj Aldony nie jest jedyną ofiarą tego procederu. Oprócz niego oszukana została również starsza kobieta, która w wyniku okoliczności jakie ją spotkały popełniła samobójstwo. Aldona oprócz pomocy oszukanemu wujowi udziela się charytatywnie w organizacji pomagającej uchodźcom poszkodowanym w wyniku konfliktów zbrojnych. Dodatkowo udziela korepetycji nastoletniemu Szymkowi, chłopakowi wyjątkowo zdolnemu, którego największym problemem jest to, że  przyszło mu dorastać w środowisku patologicznym. Nikt nie reaguje na to że, Szymek jest ofiarą ojca alkoholika, nawet matka zamiast stawać po stronie ofiary zawsze trzyma stronę oprawcy.

Jeżeli chodzi o samą książkę to mimo poruszanych trudnych problemów społecznych czyta się ją łatwo, szybko i przyjemnie. Z punktu widzenia Bezimiennego narracja została poprowadzona w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego. Natomiast w przypadku Aldony, gangstera Dyzia i pozostałych bohaterów drugoplanowych autor zastosował narrację trzecioosobową czasu przeszłego. Zbudowana została z 50 wyjątkowo krótkich lecz treściwych rozdziałów. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na dość istotny szczegół jakim jest technika i filozofia brazylijskiego ju-jitsu, której autor poświęca sporo miejsca. Istotne jest miejsce osadzenia fabuły, czyli warszawska dzielnica Włochy, którą poznajemy nie tylko współcześnie, ale dostajemy możliwość zajrzenia w jej historię. Mimo, że jest to już trzeci tom serii autor w dalszym ciągu trzyma poziom, do którego przyzwyczaił swoich fanów. Każda część serii to oddzielna historia, połączona postacią bezimiennego, którego kolejne cechy poznajemy w każdej z nich w tym przypadku również wychodzą na jaw interesujące fakty z jego życia.

Podsumowując powiem, że „Zwykła przyzwoitość” to przyjemna powieść poruszająca trudną i aktualną problematykę. Jest to książka w wielu momentach zmuszająca czytelnika do zatrzymania się i zastanowienia się nad istotnymi kwestiami, które mogą dotknąć ich samych lub bliskich znajomych lub sąsiadów .Książkę swoim zwyczajem z całą stanowczością polecam wszystkim tym, którzy nie pozostają obojętni na ludzką krzywdę.