Ryszard Ćwirlej „Wszyscy słyszeli jej krzyk”
Wydawnictwo: Czwarta strona
Seria: Antoni
Fisher (Tom6)
Liczba stron:
382
ISBN:
9788366657915
Przyznam, że
nie od dziś należę do wielkich fanów twórczości Ryszarda Ćwirleja. Jak widać po
tym blogu przeczytałem prawie wszystko co wyszło spod ręki autora. Zwrotu „prawie wszystko” używam nie bez
powodu, w tym poście postanowiłem bliżej przyjrzeć się najnowszej powieści,
której tytuł wydał mi się wyjątkowo interesujący, to znaczy „Wszyscy słyszeli
jej krzyk”
W każdej
części serii zostajemy wciągnięci w wartką akcję powieści, gdzie niezmiennymi
elementami są dobrze znane postaci. Różnica polega na osadzeniu wciągającej
historii w odmiennych ramach czasowych. Tym razem przenosimy się do 1929 r. z
okazji dziesiątej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości w Poznaniu
zorganizowano Powszechną Wystawę Krajową, której zadaniem było ukazanie dorobku
ekonomicznego nowoutworzonego państwa. Wydarzenie o takim znaczeniu ma przede
wszystkim przyciągnięcie jak największej liczby zwiedzających, szczególnie tych
znanych i zamożnych, obecność „celebrytów” zawsze przyciąga osoby, których
celem jest szybki, niekoniecznie legalny zarobek. Można się pokusić o
stwierdzenie, że Wystawa jest rajem dla złodziei i drobnych rabusiów,
stanowi to nie lada kłopot dla lokalnej
policji. Za relację wydarzenia odpowiedzialne jest nowopowstałe radio, którego
wielkim fanem okazuje się komisarz Antoni Fisher. Policjant zostaje poproszony
o wygłoszenie odczytu na temat humanitarnej roli radia. Niestety jego radiowy
występ zostaje udaremniony przez uzbrojonego mordercę, który otwiera ogień do
zebranych tam osób. To zdarzenie sprawiło, że sprawca, stał się celem
komisarza. Autor przed Fisherem postawił jeszcze jedno, może najważniejsze zadanie
związane z potajemną działalnością wywiadu Niemieckiego i Rosyjskiego. Atutami poznańskiego policjanta są jego
rozległe znajomości. W swojej pracy zawsze może liczyć na pomoc swoich wiernych
podwładnych, oprócz nich przydatni są przedstawiciele wojska, a co najciekawsze
niezbędna staje się współpraca z lokalnym półświatkiem, którego
niekwestionowanym królem jest Tolek Grubiński i jego banda
Autor w tylko sobie znany sposób potrafi
połączyć w trzy niepowiązane ze sobą sprawy w taki sposób, aby na koniec
stworzyły przyjemną w odbiorze całość. Udaje mu się to dzięki temu, że
poszczególne wątki oparte zostały na szczegółowych opisach sytuacji, zdarzeń i
okoliczności. Zabieg ten z jednej strony może powodować u niektórych
czytelników problemy z odbiorem książki. A z drugiej strony jest źródłem
informacji na temat faktów łączących wszystkie sprawy. Najważniejsze jest to,
że klimat powieści mimo tego, że jest to szósty tom trzyma swój niezmienny
poziom. Dzieje się to dzięki ukazaniu mrocznej atmosfery panującej na ulicach
Poznania lat 30-tych dwudziestego wieku. Autor klimat tego okresu przybliża
również poprzez szczegółowe opisy architektury, kultury, rozrywki i gastronomii
okraszone rozlicznymi romansami. To wszystko zostaje wzbogacone o gwarę charakterystyczną dla tego regionu.
Autor rusza z pomocą w zrozumieniu elementów gwarowych poprzez zamieszczenie na
końcu każdego z dziesięciu rozdziałów słowniczek
terminów w nim użytych.
Jeśli chodzi
o bohaterów nie mogę na ich temat nic negatywnego powiedzieć, pewnie dlatego,
że większość z nich pojawia się w poprzednich częściach stanowiąc tło dla
głównego bohatera i całej historii. Pojawiają się tu również nowi bohaterowie
stworzeni na potrzeby pojedynczych wątków. Jeżeli chodzi o samą książkę na
uwagę zasługuje praca autora na tekstach źródłowych, niezbędnych do stworzenia
historii detektywistycznej w pełni oddającej ducha epoki. Na koniec powiem
tyle, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Dla mnie każdy tom to swojego rodzaju powrót do domu, mimo że fizycznie w
Poznaniu fizycznie byłem tylko raz w życiu.