Ryszard Ćwirlej „Tęczowa dolina”
Seria: Marcin Engel (Tom2)
Liczba stron: 352
ISBN: 9788367502801
W poprzednim poście obiecywałem regularnie zamieszczać recenzje nowo przeczytanych kryminałów. Tym razem postanowiłem sięgnąć po książkę autora, którego jestem ogromnym fanem. Mam tu na myśli Ryszarda Ćwirleja i powieść „Tęczowa Dolina”. Zanim zagłębiłem się w kolejną fascynującą historię moją uwagę zwróciła okładka, a w szczególności logo wydawnictwa Harde, które zdecydowało się wydać tą powieść. Miałem pewnego obawy co do tego stanu rzeczy, ale na szczęście okazały się bezpodstawne. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron mimo tej zmiany ponownie poczułem się jak w domu. Autor jak to ma w zwyczaju łączy trzy pozornie różne historie w spójną całość. Punktem wyjścia staje się tajemnicze zaginięcie pracownika pewnej warszawskiej korporacji pracującego nad ważnym projektem dla zagranicznego inwestora. Ta sprawa swój finał znajduje stosunkowo szybko. Mężczyzna zostaje znaleziony przez gospodarza apartamentowca, w którym mieszkał z raną postrzałową głowy. Jak zawsze w takich sytuacjach rodzą się pytania o motyw i sprawcę, a odpowiedź na te pytania musi znaleźć komisarz Franciszek Kaczmarek. Kolejną sprawę, o której wspomniałem wyżej rozwiąże emerytowana oficer Milicji Obywatelskiej pozytywnie zweryfikowana po przemianach ustrojowych będąca jednocześnie babcią komisarza. Kobieta udaje się do Chłopów niewielkiej miejscowości nad polskim morzem, gdzie zostaje poproszona przez przyjaciela z czasów służby Bronisława Cieślaka o pomoc w znalezieniu powodu, dla którego zmarła ciotka, z którą nie utrzymywał kontaktów przepisała mu cały swój majątek. Gdyby fabuła już w tym momencie wydawała się mało skomplikowana to powiem, że w tym miejscu Ćwirlej wprowadza dodatkowy wątek. Dotyczy on tajemniczego zaginięcia zamieszkałego w powojennym bunkrze znajdującym się w pobliżu Ustronia Morskiego uzdrowiciela- ojca Bernarda. Znachora odwiedzają ludzie z całego kraju licząc na cudowne ozdrowienie. Mężczyzna zasłynął dzięki stosowaniu cudownej mikstury oraz dzięki temu, że za swoje usługi nie brał wynagrodzenia. Potencjalną opłatę za pomoc kazał swoim pacjentom przekazywać na pobliski kościół. Oprócz cudownego specyfiku zalecał modlitwę ponieważ jego zdaniem to ona miała prawdziwą moc uzdrawiania. Obecność cudotwórcy z czasem staje się obiektem zainteresowania mediów. Dzięki staraniom lokalnej dziennikarki, której udało się namówić ojca Bernarda na wywiad. Do Ustronia Morskiego z Warszawy przyjeżdża ekipa jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych. Jak się okazuje za wywiad odpowiada nieprzypadkowy dziennikarz śledczy Marcin Engel. Mężczyznę zdąrzyliśmy poznać w poprzedniej części serii, gdzie był jeszcze studentem i wynajmował pokój w mieszkaniu, którego właścicielką była nie kto inny jak babcia Matylda. Niestety Marcinowi nie udaje się przeprowadzić wywiadu z tajemniczym uzdrowicielem. Okazuje si e, zamiast wywiadu będziemy mieli do czynienia z dziennikarskim śledztwem w sprawie dotyczącej zaginięcia. W tym miejscu pojawia się prośba o pomoc w rozwiązaniu zagadki skierowana do babci Matyldy. Kobieta ze względu na bliską znajomość z dziennikarzem przerywa wspólny wyjazd z Bronkiem i przyjeżdża do Ustronia służyć radą i wsparciem. Tego jak zakończyła się ta zagmatwana historia dowiecie się po przeczytaniu książki.
Jedno co mogę powiedzieć to to, że Ryszard Ćwirlej kolejny raz udowadnia iż możliwe jest połączenie kilku zupełnie odmiennych historii w jedną spójną całość. Udaje mu się to również dzięki zastosowaniu sporej dawki nienachalnego humoru. Jest on doskonale wbudowany w konstrukcje bohaterów. Doskonałym przykładem tego stanu rzeczy jest postać babci Matyldy, która swoją postawą stwarza przeciwieństwo stereotypowej emerytki. Między innym dlatego, że jest osobą nie wierzącą i nie praktykującą. Oprócz tego bardzo chętnie korzysta z nowych technologii. Jej zupełnym przeciwieństwem jest Bronisław Cieślak, który jest podręcznikowym przykładem emeryta. Uśmiech na ustach budzi także nieporadność uczuciowa Marcina Engela. Autor osiągnął mistrzostwo kreując postaci lokalnych stróżów prawa, których mentalność zatrzymała się w głębokim PRL-u, czyli w czasach świetności MO.
Jako fan twórczości Ryszarda Ćwirleja muszę przyznać, że „Tęczowa Dolina” to doskonała kontynuacja świetnie zapowiadającej się serii. Mimo zmiany wydawnictwa autor w dalszym ciągu trzyma poziom do, którego przyzwyczaił stałych czytelników. Ta powieść to pewnego rodzaju kontynuacja ze względu na bohaterów stanowi ona jednak zupełnie odrębną opowieść, która z pewnością przyciągnie nowych odbiorców. Dla mnie w powieściach Ćwirleja, ważną rolę stanowią szczegółowo przedstawione miejsca akcji oraz barwna fabuła poruszająca w zabawny sposób istotne kwestie. Choćby z tych kilku powodów polecam z całą stanowczością „Tęczową Dolinę”, a sam wyruszam w kolejną kryminalną podróż.