Remigiusz Mróz „Turkusowe szale”
Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 528
ISBN: 9788311143272
W ramach przerwy między kryminałami
postanowiłem po eksperymentować z powieścią historyczną zawierającą elementy sensacji
i romansu. Przedmiotem eksperymentu stała się powieść Remigiusza Mroza
„Turkusowe szale”. Jest to książka poświęcona 307 Dywizjonowi Nocnemu
Myśliwskiemu utworzonemu z polskich pilotów w Wielkiej Brytanii w czasie II
Wojny Światowej. Jeżeli chodzi o literaturę popularną historia powstania tego
dywizjonu jest w dalszym ciągu niedoceniana w przeciwieństwie do słynnego
Dywizjonu 303 na temat, którego napisano wszystko co się dało, nakręcono kilka
filmów mniej lub bardziej udanych. Natomiast 307 dywizjon cały czas czeka na
swoją kolej mimo ogromnej ilości tekstów źródłowych mogących stanowić idealne
źródło inspiracji dla wielu reżyserów i pisarzy. „Turkusowe szale” to pierwsza
książka, dzięki której mogłem się dowiedzieć czegokolwiek na temat 307
Dywizjonu. Nie jestem jakimś ogromnym pasjonatem historii Polskiego lotnictwa,
ale ta pozycja przypadła mi do gustu.
Akcja powieści toczy się w roku
1940 na Wyspach Brytyjskich, gdzie zostaje powołany do życia Dywizjon złożony
wyłącznie z polskich pilotów. Mimo świetnego wyszkolenia nie są stawiani na równi
z ich Brytyjskimi sojusznikami. Anglicy uważają się za lepszych pod każdym
względem dają tym samym Polakom powód do sprzeczek, których konsekwencją są nie
rzadko zdarzające się bójki. Jednym z powodów do tego typu sytuacji jest walka
o względy dziewczyny, zakończona obszernym wątkiem miłosnym. Zdanie
Brytyjczyków na temat Polaków ulega stopniowej zmianie. Dochodzi do tego za
sprawą wyczynów 307 Dywizjonu na froncie podczas nocnych walk z niemieckim
lotnictwem. Największym problemem dla naszych pilotów nie były braki w
wyszkoleniu, bo jak się okazało przewyższali czasem swoich sojuszników, kłopot
stanowiła bariera językowa z jaką przyszło im się zmierzyć. W końcu przybyli do
obcego kraju zostali wcieleni do obcych wojsk nie znali języka i tym samym
zostali rzuceni na głęboką wodę. Musieli na własną rękę uczyć się Języka
Angielskiego, z którego mieli korzystać w czasie służby jak i w życiu
codziennym. Jakby mieli mało problemów na ich Dywizjon pada podejrzenie, że w
jego szeregach znajduje się szpieg działający na niekorzyść brytyjskiego
lotnictwa. Będą musieli za wszelką cenę udowodnić swoją niewinność. I znaleźć
osobę odpowiedzialną za rozsiewanie nieprawdziwych pogłosek. Czy im się to uda
przekonacie się sami?. Czy szpieg istniał naprawdę?. Jeżeli tak kto nim był i
jaka była jego rola?
W kwestii podsumowania nie jest to
łatwa pozycja, gdzie można jednoznacznie stwierdzić, czy jest ona zła czy
dobra. Z jednej strony pasjonaci lotnictwa mogą doszukiwać się błędów
technicznych. Innym mogą przeszkadzać zbyt długie opisy walk powietrznych
ciągnące się po kilkadziesiąt stron. Osobiście należę do osób, które nie
zwracają uwagi na tego typu elementy. Tak jak już wcześniej wspominałem na
aspekcie technicznym się nie znam. Sceny batalistyczne zostały częściowo zaczerpnięte
z dokumentów źródłowych więc, gdzieś na pewno znajdziemy autentyczne zdarzenia
z przeszłości. Dla mnie najważniejszy jest bohater nakreślony w określony,
niepowtarzalny sposób. Musi on posiadać wady i zalety wokół, których da się
stworzyć wciągającą i trzymającą w napięciu akcję. W przypadku tej książki na
niedobór bohaterów nie możemy narzekać. Historia każdego z nich tworzy
oddzielny wątek. W pewnym momencie te wątki zaczynają się łączyć w jedną,
spójną przyjemną w odbiorze całość.