Bernadeta Prandzioch "Terapeutka"
Liczba stron: 312
ISBN: 9878380621831
Jestem od kilkanastu minut po lekturze powieści Bernadety Prandzioch "Terapeutka". Książka miała swoją premierę już kilka ładnych lat temu i od tamtej pory jest debiutem kryminalnym autorki. W moje ręce trafiła dość późno i jak zwykle przez przypadek. W sumie lepiej późno niż wcale.
Akcja książki toczy się wokół doktorantki psychologii Marty Szaryckiej. Pewnego jesiennego poranka w ogrodzie znajdującym się nieopodal budynku, w którym znajduje się gabinet terapeutyczny, gdzie pracuje nasza bohaterka, zostają odnalezione zwłoki dziecka. Mimo, że kobieta stara się trzymać od całego zdarzenia zdaleka, wbrew swojej woli zostaje wciągnięta w wir wydarzeń za sprawą dziwnych wiadomości, które nieoczekiwanie otrzymuje oraz dzięki znajomości z policjantem prowadzącym śledztwo. Żeby uratować życie kolejnych, potencjalnych ofiar zostanie zmuszona do zmierzenia się z wciąż dręczącymi ją demonami z przeszłości.
Główna bohaterka to osoba, o której ciężko wypowiedzieć się jednoznacznie. Swoją postawą budzi niesamowicie sprzeczne uczucia. Z jednej strony to świetnie zapowiadająca się absolwentka psychologii. Natomiast z drugiej strony to postać skłonna do przygodnego seksu, co może wydawać się dziwne biorąc pod uwagę wydarzenia z przeszłości oraz zdolna do angażowania się w związki nie mające racji bytu. Pozostali bohaterowie, książki zostali wykreowani tak na prawdę na potrzeby chwili ich obecność nie wnosi nic odkrywczego dla fabuły powieści, mają za zadanie podkreślenie znaczenia roli Marty Szaryckiej.
Jezeli chodzi o samą książkę muszę powiedzieć na samym początku, że jest to dość lekki w miarę przyjemny kryminał skierowany głównie do kobiet. Chociaż nazwanie tej pozycji "kryminałem" to już dużo, a określenie go jako "kryminał psychologiczny" lekką przesada. Głównie ze względu na rozterki życiowe bohaterki, które towarzyszą czytelnikowi przez większą część książki. Jeśli chodzi o wątek kryminalny związany z zabójstwami i porwaniami zostaje mu poswiecone niewiele miejsca. Kwestia wątku, który możemy spróbować podciągnąć pod kryminał psychologiczny została odsunięta w czasie naprawdę daleko i też nie budzi zbyt wielu zachwytów.
Autorka posługuje się przyjemnym językiem, mimo że z zawodu jest psychologiem udaje jej się uniknąć tak zwanej mowy branżowej polegającej na stosowaniu zwrotów i wyrażeń charakteryzujących tą dziedzne nauki. Mimo pozytywnych cech zastosowanego języka w pewnych momentach odnosiłem wrażenie, że czytam scenariusz romansu, a nie typowy kryminał, mimo to pozycja i tak się broni. Na plus w przypadku tej właśnie książki wysuwa się narracja pierwszoosobowa zastosowana w czasie teraźniejszym, dzięki czemu czytelnik zyskuje pełny obraz wydarzeń oraz myśli i spostrzeżeń Marty.
Podsumowując powiem, tyle że mimo małej zawartości kryminału w kryminale książka wypada całkiem przyzwoicie. Co prawda zakończenie również nie do końca przypadło mi do gustu, z powodu na swoją przewidywalność. Uważam jednak, że książkę da się przeczytać mimo braku emocjonujących wątków niezbędnych w tego gatunku. Ta pozycja nie zrobiła na mnie wrażenia, ale nie zraziła mnie do stylu autorki to znaczy, że coś w niej jest. Sami znajdźcie to coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz