Marta Kisiel „Mała draka w fińskiej dzielnicy”
Wydawnictwo: Mięta
Liczba stron: 368
Data premiery: 22/05/2024
Cena: 44,99 zł
„Mała draka w fińskiej dzielnicy” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Kisiel. Po kilku pierwszych stronach wiedziałem, że będę miał dużo do nadrobienia w kwestii komedii kryminalnych, które wyszły spod pióra autorki.
W momencie, gdy pierwszy raz zobaczyłem okładkę książki nie byłem do niej specjalnie przekonany. Kiedy zacząłem czytać doszedłem do wniosku, że w stwierdzenie iż nie można oceniać książki po okładce jest sporo prawdy.
Autorka w swojej najnowszej książce przedstawia wielowymiarową historię pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji okraszoną ogromną dawką humoru.
Sława Żmijan w związku z towarzyszącym jej pasmem niepowodzeń decyduje się na powrót do rodzinnego Starego Deszczna i ukochanej babci. Mimo upływu czasu w jej rodzinnej miejscowości nic się nie zmieniło, sklepy zostały w tym samym miejscu, w którym były kiedyś, fińska dzielnica składa się z takich samych małych domków zamieszkałych przez babcie głównych bohaterów. Dawni przyjaciele z różnych powodów postanowili wrócić. Są dwie rzeczy, które mogą wydawać się dziwne, pierwsza z nich to brak jakichkolwiek supermarketów oraz to, że wszyscy na każdym kroku składają Sławie wyrazy współczucia. Jest to o tyle dziwne, że chwilę wcześniej dziewczyna widziała i rozmawiała ze swoją babcią, gdy ta dziergała kilim na szydełku. Z czasem okazuje się, że kilka miesięcy wcześniej kobieta zmarła. Wbrew pozorom śmierć stała się początkiem pasjonującej historii. To właśnie babcie głównych bohaterów przez trzydzieści lat przy pomocy magii i tajemniczych artefaktów dopasowywały rzeczywistość do swoich potrzeb. Zadaniem Sławy będzie odkrycie tajemnicy ich nieśmiertelności.
„Mała draka w fińskiej dzielnicy” jest to groteskowa opowieść, o trudnym okresie wchodzenia w dorosłość. Problemach życia codziennego, z którymi jak widać na przykładzie Sławy nie tak łatwo sobie poradzić. Jest to książka o przywiązaniu i o stracie najbliższych. Poza tym jest to pozycja o sile przyjaźni, która mimo upływu czasu nie słabnie. To wszystko zostało zgrabnie połączone w jedną całość w oparciu o pradawną mitologię fińską i słowiańską i okraszone sporą dawką ostrego humoru, gdzie chodniki czasem mają coś do powiedzenia.
Należy zwrócić uwagę na kreację głównych bohaterów z ich wadami i zaletami. Każde z nich to odrębna osobowość, ale dopiero wspólnie tworzą jeden organizm zdolny do poświęceń w trudnych chwilach. Jedno czego mi zabrakło to większej ilości szczegółów z życia bohaterów drugoplanowych, którzy z czasem zaczęli odgrywać znaczące role.
Akcja toczy się dość spokojnie. Stopniowo odkrywamy kolejne tajemnice. Jako wadę muszę uznać to, że niektóre wątki nie zostały poprowadzone w odpowiednio interesujący sposób. Można by się pokusić o stwierdzenie, że zostały brutalnie ucięte. Pewne aspekty można było równie dobrze pominąć ponieważ niekorzystnie rozciągały fabułę. O ile na początku „Małą drakę w fińskiej dzielnicy” czytało się z dużym zaciekawieniem im bliżej końca robiło się coraz trudniej.
Podsumowując powiem, że jest to na swój specyficzny sposób bardzo udana pozycja. Może stanowić dobrą rozrywkę podczas zbliżających się wakacji. Mimo kilku potknięć w całokształcie bardzo mi się podobała i dlatego swoim zwyczajem polecam ją z całą stanowczością wszystkim entuzjastom trudnych tematów traktowanych z przymrużeniem oka.
Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim (barter). Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuje wydawnictwu Mięta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz