kryminalbl.blogspotblog.info/: kwietnia 2024

sobota, 20 kwietnia 2024

Karol Fitrzyk „Dusze Czyśćcowe”

 Karol Fitrzyk „Dusze Czyśćcowe”


Wydawnictwo: WasPos

Liczba stron: 227

Data premiery: 17/04/2024

Cena: 45,90zł



Karol Fitrzyk pochodzący z Chrzanowa absolwent politologii Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza- Modrzewskiego. Przez lata pracownik administracji biurowej. Prywatnie szczęśliwy mąż, sympatyk kultury hiphopowej. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczął od publikowania recenzji muzycznych oraz tekstów poświęconych swojej pasji – piłce nożnej. W swojej twórczości inspiruje się pisarzami takimi jak Sebastian Fitzek czy George Orwel. Horror jest gatunkiem literackim, w którym najlepiej się odnajduje. W ostatnich dniach pojawiła się na rynku wydawniczym za sprawą wydawnictwa WasPos jego najnowsza powieść pod tajemniczym tytułem „Dusze Czyśćcowe”.

Dziennikarz, alkoholik  Jan Stec po opuszczeniu aresztu, gdzie zostaje osadzony za zabójstwo dwójki informatorów staje przed obliczem sądu, gdyby nie alibi jakie daje mężczyźnie premier rządu ten na pewno skończyłby za kratami. Po opuszczeniu gmachu sądu jako jedyna pomoc proponuje mu Kamila. Dziewczyna stara się uzmysłowić Janowi jak zgubny wpływ ma na jego funkcjonowanie alkohol spożywany w nadmiernych ilościach. Wspomniana pomoc polega na zorganizowaniu wyjazdu do Krościenka nad Dunajcem i zamieszkaniu w skromnym domku na odludziu. Jedynym zadaniem Steca ma być przemyślenie sytuacji jaka go spotkała oraz poukładanie swoich spraw. Kluczowym problemem z jakim ma się zmierzyć to całkowite odcięcie się od alkoholu, które podczas pobytu w jego własnym mieszkaniu byłoby nie możliwe ponieważ butelki z mocnymi trunkami stanowiły stały element wyposażenia.  Jan po przybyciu na miejsce i po dokonaniu niezbędnych zakupów oraz odebraniu wszelkich przedmiotów codziennego użytku  zawierających śladowe ilości alkoholu zostaje pozostawiony sam sobie w celu wewnętrznego oczyszczenia. Ten stan nie trwa długo bo mężczyzna znajduje w swoim bagażu leki psychotropowe, które w połączeniu z mocno sfermentowanym sokiem zaczynają powodować u niego silne stany halucynogenne. W wyniku utrzymywania się tego stanu Stec uzmysławia sobie, że znajduje się w zawieszeniu między życiem doczesnym, czyśćcem, a piekłem. Musi pokonać na swojej drodze pewne bariery, aby ruszyć z miejsca i odnaleźć odpowiedź na frapujące go pytanie kto zabił Marka i Tomasza skoro mimo luki w pamięci oraz dowodów świadczących przeciwko niemu jest pewien, że to nie on jest sprawcą.

„Dusze czyśćcowe” to doskonałe studium horroru jakim jest alkoholizm. Autor uzmysławia czytelnikowi do czego może doprowadzić w ostateczności tak zwane picie okazjonalne. Z początku zaczyna się niewinnie od wypicia jednego kieliszka na imprezie. Z czasem potrzeby staja się coraz większe. Dzień bez alkoholu staje się dniem straconym. „Lekarstwo” choć w niewielkich dawkach musi być zawsze pod ręką. Osoba pod wpływem alkoholu traci całkowity kontakt ze światem zewnętrznym. Ten stwarza innym osobom możliwość sterowania osobą uzależnioną. Taka sytuacja zaistniała między Karoliną, a Janem. Kobieta obsesyjnie zakochana w uzależnionym mężczyźnie pod przykrywką pomocy w walce z uzależnieniem próbuje rozkochać go w sobie mimo stosując niekonwencjonalne metody niestety nie przynoszą upragnionych rezultatów.

„Dusze czyśćcowe” to również książka, o tym że uzależnienie jest stanem, z którego nigdy do końca nie można się wyzwolić nawet wtedy przez długi czas jesteśmy trzeźwi zawsze gdzieś w środku jesteśmy alkoholikami, a piekło które pochłonęło Jana czyha na każdą uzależnioną osobę.

Książka została napisana w narracji pierwszoosobowej. Wszystko czego doświadczamy to punkt widzenia przedstawiany przez Jana. Zbudowana została z dwudziestu trzech krótkich pięknie ilustrowanych rozdziałów co tym bardziej zwraca uwagę czytelnika. Przez dłużą chwilę zanim rozpocząłem kolejny rozdział musiałem nacieszyć oczy tym prostym, acz wiele mówiącym obrazkiem. Mocny akcent stanowi również zawieszenie akcji w najbardziej emocjonujących momentach. Jest to również powieść o mocno skomplikowanej fabule. Zostało to spowodowane przez zawiłość psychiki osoby uzależnionej, która zdaje sobie sprawę ze swojego stanu, a mimo to nie jest w stanie sama sobie poradzić. Wydaje mi się, że autorowi udało się w idealny ukazać złożoność postaci, czyli z jednej strony dziennikarz z dużymi osiągnieciami, a z drugiej strony człowiek głęboko zakotwiczony w nałogu, który daje ukojenie dla utrudzonej w bólu duszy stanowiąc tym samym pułapkę bez wyjścia.

Podsumowując, mimo trudnego początku, który doprowadził mnie przez wiele nieoczekiwanych meandrów do nieoczekiwanego i nie oczywistego zakończenia z całą stanowczością polecam lekturę wszystkim osobom szukającym mocnych wrażeń i rozpoczynającym przygodę z autorem.


Za możliwość napisania przedpremierowej recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos .

wtorek, 9 kwietnia 2024

Ryszard Ćwirlej „Granica możliwości”

Ryszard Ćwirlej „Granica możliwości”


Wydawnictwo: Muza

Seria: Prokuratorka Brygida Bocian (Tom1)

Liczba stron: 480

ISBN: 9788328724327



Zaczynam powoli odczuwać potrzebę odejścia od kryminału retro. Z pomocą w oderwaniu się od rzeczywistości lat dwudziestych przychodzi  niezastąpiony twórca kryminału neomilicyjnego Ryszard Ćwirlej. Autor wyczerpawszy wszelkie możliwe wątki dotyczące okresu PRL. Oddaje w ręce czytelników pierwszy tom nowej serii, czyli „Granicę Możliwości” z nową bohaterką, prokuratorką Brygidą Bocian. Nie zabraknie tu dobrze znanych bohaterów: Teofila Olkiewicza, Mirosława Brodziaka, Rycha Grubińskiego, Freda Marcinkowskiego, pułkownika Żyto, Mariusza Blaszkowskiego, czy Grzecha Kowala. Do plejady wybitnych gwiazd dołączają również chorąży sztabowy Bogusław Smolarek i kapral Wiktor Wicher. Jedno co ulega drastycznej zmianie to wyjątkowy okres lat dziewięćdziesiątych. Dokładniej mówiąc gwałtowne przemiany ustrojowe społeczne i gospodarcze. Dotknęły one także służb mundurowych. Dotychczasowa Milicja staje się Policją natomiast dawna Służba Bezpieczeństwa to teraz Urząd Ochrony Państwa. Z praktycznego punktu widzenia nie wiele się zmieniło stare stanowiska obsadzono nowymi osobami, stare stopnie milicyjne zastąpiono policyjnymi tylko mentalność pozostała bez zmian. Tak jak wspomniałem w służbach nie wiele się zmieniło natomiast dla wszystkich obywateli nastał czas nowych możliwości, ale i kłopotów. Nowa rzeczywistość szczególnie przypadła do gustu Rychowi Grubińskiemu, który dzięki wrodzonemu sprytowi i koneksjom z drobnego cinkciarza w mgnieniu oka staje się prezesem banku. Jego galopująca pozycja w świecie wielkopolskich finansów staje się ogromnym problemem dla konkurencji. Jest to powód zorganizowania zamachu terrorystycznego, którego ofiarą ma zostać Grubiński. Niestety w wyniku niekorzystnego dla obu stron zdarzenia ginie przypadkowa osoba blisko związana z prezesem. Rychu w trosce swoje bezpieczeństwo prosi o pomoc policję. Jak powszechnie wiadomo nie jest to jedyny wątek powieści.

Kolejny wątek dotyczy wspomnianych chorążego sztabowego Bogusława Smolarka i kaprala Wiktora Wichra z posterunku w Opalenicy. Spotykamy ich po raz pierwszy, gdy przypada im w udziale rozwiązanie sprawy dotyczącej okoliczności wypadku drogowego, do którego doszło na trasie z Poznania. W wyniku zdarzenia podróżujący wolkswagenem passatem mężczyźni uderzyli w drzewo ponosząc śmierć na miejscu. Na pozór mogłoby się wydawać, że jest to zdarzenie jakich wiele zwłaszcza, gdy na Polskich drogach coraz częściej pojawiają się zagraniczne pojazdy. Tym samym mundurowi robią wszystko, aby jak najszybciej zakończyć śledztwo i zająć się ulubionymi zajęciami. Niestety ich plany muszą poczekać, gdyż ambitna prokurator Brygida Bocian zmusza policjantów do skrupulatnego przyjrzenia się sprawie. W wyniku dochodzenia zaczynają pojawiać się kolejne niewiadome. Dlaczego w rozbitym pojeździe nie znaleziono dokumentów należących do podróżnych lub posiadanych przez nich pieniędzy o ile w ogóle takowe znajdowały się na miejscu zdarzenia?. Co na miejscu wypadku robili oficerowie Urzędu Ochrony Państwa, których widział kierowca tira przejeżdżający tamtędy?. Dlaczego passat jadący z Niemiec do Polski nie był zapakowany towarami na handel?. Zwłaszcza, że tego typu działalność to popularne zajęcie obywateli Polski. 

Podczas oględzin odholowanego na parking pojazdu oczom śledczych ukazują się ślady manipulowania przy elementach nadwozia. W wyniku nieoczekiwanych postępów w sprawie Wicher i Smolarek na długo mogą zapomnieć o czasie wolnym. Stają się mimowolnymi trybami prowadzonego śledztwa, które ma na celu dojście do prawdy. Jest ono tym trudniejsze, iż zuchwałość, determinacja i brutalność przestępców przejdą wszelkie oczekiwania opalenickich policjantów. Na szczęście będą mogli liczyć na pomoc z Komendy Powiatowej w Poznaniu.

Autor doskonale pokazuje realia dawno minionych lat dziewięćdziesiątych. W pewnych kwestiach kultowe czasami trochę magiczne, ale w całokształcie stanowiące smutny portret polskiego społeczeństwa okresu transformacji ustrojowej. Kształtowanie się nowej demokracji pojawienie wolnego rynku. To wszystko dla ówczesnych obywateli jest  jak skok na bungie, życie rozpędzone niczym pendolino, którego stacją końcową jest zupełnie inny świat znany wyłącznie z czarno-białego ekranu telewizora. Nie ma to na celu ukazania jak genialnym wynalazkiem był socjalizm. Ćwirlej nie odnosi się z sentymentem do czasów PRL. Traktuje rodzącą się demokracje jako element studzący emocje dawnych przywódców oraz pęd ku nowoczesności.

Jedno co pozostaje nie zmienne w twórczości autora to zestawienie ironii i sarkazmu. Uzyskuje tym samym równowagę miedzy istotnymi kwestiami , komedią. Za każdym razem udaje mu się opowiadać o wyjątkowo trudnych i skomplikowanych sprawach z pewnego rodzaju swadą. Idealnie ten stan rzeczy ilustruje scena z dziupli samochodowej, gdzie herszt daje wykład swoim współpracownikom jak w nowej rzeczywistości mają zarabiać na życie. Radzi im, aby nie bali się brać życia we własne ręce. Nadeszła pora, żeby przestać zajmować się oszukiwaniem ludzi podczas gry w trzy karty na osiedlowych bazarach. Trzeba korzystać z możliwości, które daje transformacja i zostać dealerem niemieckich samochodów.

Ćwirlej kolejny raz udowadnia, że posiada ogromna wiedzę w kwestii realów panujących w latach dziewięćdziesiątych. Zwraca uwagę na najdrobniejsze szczegóły charakteryzujące tamten okres. Mam tu na myśli ogrom kradzionych samochodów przyjeżdżających do Polski na niemieckich tablicach, po drobnych modyfikacjach sprzedawanych jako nowe. Znakiem epoki było również pojawienie się nowych profesji. Typowe dla naszego podwórka orkiestry, czy zespoły muzyczne przygrywające na  wiejskich weselach i zabawach musiały ustąpić miejsca disc jokeyom puszczającym muzykę z nieco archaicznych już dzisiaj kaset magnetofonowych czy płyt kompaktowych. W związku z tym, że Peerelowska rzeczywistość odchodzi do lamusa młody opalenicki DJ marzy o zestawie świateł stroboskopowych i aparaturze do puszczania dymu na dyskotekach. Ówczesna młodzież ulega modzie na kolorowe ortalionowe dresy z paskami. Lekarstwem na mało interesujące ramówki telewizyjne stają się kolorowe telewizory sterowane pilotem oraz kasety video, które wraz z magnetowidami handlarze w ilościach hurtowych sprowadzają z Niemiec. Jedno na co trzeba zwracać bacznie uwagę to spryt sprzedajacych, którzy za wszelką cenę gotowi są wcisnąć niezbyt uważnemu klientowi podrobiony sprzęt.

Zbliżając się ku końcowi pragnę zwrócić uwagę na to, że „Granica możliwości” to kolejna okazja jaką daje autor do zaznajomienia się z poznańską gwarą. Bohaterowie posługują się nie zwykle żywym językiem, robią to w sposób swobodny i wiarygodny.

Z całą stanowczością polecam najnowszą serię z prokuratorką Brygidą Bocian wszystkim pasjonatom twórczości Ryszarda Ćwirleja oraz tym, dla których będzie ona początkiem nowej neomilicyjnej przygody kryminalnej.  


poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Marek Krajewski „ Festung Breslu”

 Marek Krajewski „ Festung Breslu”


Wydawnictwo: Znak

Seria: Eberhart Mock (Tom4)

Liczba stron: 318

ISBN: 5903031312997



Zgodnie z tym co miałem w planach kończąc poprzedni post rozpoczynam kolejną podróż  kryminalną w stylu retro. Za sprawą książki „Festung Breslau”, która jest jak powszechnie wiadomo czwartą  i nie ostatnią częścią serii z kapitanem Eberhardem Mockiem. Jest to moje pierwsze spotkanie z tym bohaterem, ponieważ nie mam w zwyczaju rozpoczynać serii od pierwszego tomu, więc nie wiem czego mogę się spodziewać po bohaterach z ugruntowaną pozycją oraz miejscu akcji.

Od tego drugiego elementu zacznę rozważania na temat „Festung Breslau”. Autor osadził akcję powieści w przedwojennym Wrocławiu. W dwudziestoleciu międzywojennym uchodził, za dość zamożne miasto pełne perełek architektonicznych wpisanych w plan zagospodarowania przestrzennego dzięki czemu mieszkańcy zyskali mnóstwo zapierających dech w piersiach widoków. Niestety II Wojna Światowa odcisnęła na nim swoje piętno i zostało ogłoszone twierdzą. Ta decyzja nie przyniosła chluby miastu. Jeśli chodzi o czas w jakim osadzono fabułę to rozgrywa się ona na przełomie marca i kwietnia 1945 roku, a więc jak powszechnie wiadomo koniec wojny staje się coraz bliższy. Mimo to zwycięska Armia Czerwona stopniowo zamyka pętle wokół Breslau. Wspomniana twierdza stawia zaciekły opór, ale spora jej część i tak została zajęta przez Rosjan. Wiele zabytków w wyniku działań wojennych legło w gruzach, a dzielnice niemieckie znajdowały się pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim. Podczas tej wojennej zawieruchy Kapitan Mock zwieszony w swych służbowych obowiązkach z powodu wymierzenia sprawiedliwości psychopatycznemu zabójcy, której dopuścił się kilkanaście lat wcześniej. Po latach Mocka odwiedza dawno nie widziany brat Franz, którego syn zmarł, a Eberhard prowadził w tej sprawie dochodzenie zakończone sukcesem. Tym razem Fanz Mock przynosi list, z treści którego wynika iż wówczas doszło do zatrzymania niewłaściwej osoby. Natomiast klucz do rozwiązania zagadki kryje się gdzieś w jednej ze zniszczonych wrocławskich kamienic. Eberhard zaskoczony nieoczekiwanym obrotem spraw nie może pozostać obojętny na informacje pozostawione w liście. Nie pozwala mu na to nieustępliwość w dążeniu do celu i oficerska policyjna duma. Wspólnie z bratem odwiedzają wskazane miejsce, stanowi to jednocześnie nie lada wyczyn. Staje się o tyle trudne, że budynek wymieniony w liście znajduje się w części miasta będącej pod okupacją Armii Czerwonej. Dostać się do niego można jedynie  tajnymi podziemnymi przejściami pozostającymi w rękach Wermahtu. Gdyby tego wszystkiego było mało mężczyźni u celu swojej podróży spotykają umierającą młodą piękną kobietę(jak się później okaże siostrzenicę znanej antyfaszystki hrabiny Gertrudy von Mogmitz). Ze względu na okoliczności jakie im towarzyszą nie byłoby w tym widoku nic dziwnego. Wątpliwości budzi fakt świadczący o tym, że dziewczyna została zgwałcona i okaleczona w wyjątkowo brutalny sposób. W pierwszej chwili mogłoby się wydawać iż padła ofiarą  czerwonoarmistów. W momencie, gdy Mock zaczyna łączyć ze sobą niespójne wątki wiele rzeczy nie daje mu spokoju bo z czasem okazuje się, że za zbrodnie nie odpowiadają żołnierze. Komisarz z wiadomych względów zmuszony jest prowadzić śledztwo na własną rękę tym samym niejednokrotnie naraża się na szykany płynące ze strony żołnierzy, funkcjonariuszy policji jak również ze strony zwykłych ludzi. Dodatkowo sprawę utrudnia konflikt jaki toczy z samym sobą dotyczący tego, czy ma doprowadzić śledztwo do końca, czy też ewakuować się wspólnie z żoną do bezpiecznego miejsca i porzucić bezpowrotnie zagadkę tajemniczej śmierci Berty Flogner.

Jeśli miałbym scharakteryzować komisarza Eberharda Mocka na podstawie „Festung Breslau” to określiłbym go jako sześćdziesięciodwuletniego komisarza prezydium policji. Jest to człowiek o nieszablonowym, wręcz kontrowersyjnym podejściu do powierzonych mu obowiązków. Wielokrotnie zdarza mu się korzystać z pomocy lokalnego półświatka. Jest człowiekiem o mocno wątpliwej reputacji.  Jest krnąbrny nie waha się przed użyciem przemocy czy też szantażu  jeśli ma to stanowić środek  przybliżający go do osiągnięcia celu. O jego zamiłowaniu do związków pozamałżeńskich wprost krążą legendy. Mimo wielu wad jest to eleganckim mężczyzna ukrywający swą aparycję pod maską z powodu szpecących blizn, które stanowią  wspomnienie niezbyt odległych przeżyć związanych z pożarem szpitala w Dreźnie, gdzie uratował z płomieni młodą kobietę. Wraz z komisarzem podczas sprawy poznajemy całą plejadę osobowości. Począwszy od zakochanego w hrabinie filozofa Rudolfa Brendela czy komendanta obozu, w którym więziono hrabinę, Hansa Gnerlicha. Pojawia się tu również zagorzały wróg Mocka Erich Kraus oraz współpracujący z Eberhartem przestępcy Cornelius Wirth i Heinrich Zupitza, a także patolog doktor Lasarius.

„Festung Breslau” to książka wstrząsająca, pełna grozy, perwersji i ohydy. Jest to pozycja wyjątkowo drastyczna. W swej formule dla niektórych czytelników może stanowić mur nie do przebicia. To powieść, której głównym zadaniem jest wywołanie szoku. Jest to zabieg w pełni uzasadniony. Autor rysuje tu prawdopodobne scenariusze wydarzeń, które mogły mieć miejsce w rzeczywistości tamtego okresu. Nawet wątek kryminalny gdyby pozbawić go pewnego kolorytu mógłby być całkiem prawdopodobny. Jako pasjonat nietypowego podejścia do okresu międzywojennego z całą stanowczością polecam „Festung Breslau” wszystkim tym, którzy chcą choć pośrednio doświadczyć zła w najczystszej postaci.

Marek Krajewski „Demonomachia”

Marek Krajewski „Demonomachia”


Wydawnictwo: Znak

Liczba Stron: 314

ISBN: 9788324062963



Wracając po krótkiej przerwie od kryminału retro trafiłem na ciekawą pozycje pod tajemniczym tytułem „Demonomachia”. Nie jestem wielkim fanem zjawisk nadprzyrodzonych, ale kiedy mają one związek z religią oraz walką dobra i zła mogę zrobić wyjątek od reguły. Wspomniana wyżej książka stanowi właśnie takie odstępstwo. Dostajemy tu dwie sąsiadujące ze sobą religie Katolicyzm i Judaizm oraz dwa podejścia do kwestii istnienia świata demonów i jego wpływu na ludzkie życie.

Marek Krajewski zbudował pasjonujący kryminał, którego akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Tu zwykłe umiejętności detektywistyczne nie mają zastosowania ponieważ „(…) ludzie opętani przez dybuka mają „ dwa serca, dwie dusze” i „odtwarzają” zaplanowane przez Boga losy drugiej duszy”, czyli dybuka…”.

Przez całą opowieść prowadzi nas Stefan Zaborski, półsierota tęskniący za przedwcześnie zmarłym ojcem. Jego wewnętrzny ból pogłębiają pytania, których nie zdążył zadać ojcu i nie uzyskał na nie odpowiedzi. Chłopak jest również bezgranicznie zakochany w sąsiadce Reginie Feintuch. Stefan jest przyszłym wyjątkowo zdolnym maturzystą mieszkającym na Podgórskiej stancji, któremu wykładowcy wróżą karierę osoby duchownej. Zaborski w życiu kieruje się logiką. Nie stanowi mu to przeszkody w zorganizowaniu w wielkopiątkową noc wspólnie z kolegami sensu spirytystycznego w celu przywołania ducha zmarłego ojca. Wspomniany seans zdaniem uczestników nie przynosi rezultatów. Mimo to Stefan w dalszym ciągu odczuwa potrzebę rzucania klątw na lewo i prawo powołując się Lulaotha. Jedna z nich dotyka dziwnie zachowującego si ę sąsiada – Szlomka Kranza, którego osierociła matka w związku z czym trafił pod opiekę ubogiego dziadka Dawida Bochnera, obwoźnego introligatora. Zaborski zgodnie z oczekiwaniami nauczycieli odstał się do seminarium duchownego, które opuszcza po trzech latach ponieważ nie spełniło jego oczekiwań w kwestii egzorcyzmowania demonów. Dzięki przyjaźni z profesorem Auerbacherem mężczyzna zostaje poproszony o konsultacje w śledztwie dotyczącym domniemanego opętania Racheli Ostersetzer. W ten sposób rozpoczyna się pasjonujące dochodzenie, które prowadzi Stefana przez świat żydowskich i katolickich wierzeń oraz nauki, która ma stanąć im na drodze. Zaborski będzie przemierzał świat tajemniczości i obłudy, a niecodzienne zdarzenia staną się jego udziałem. Tego jak zakończy się ta wciągająca historia dowiecie się po przeczytaniu ostatniej strony.

Książka jaką podaje nam na tacy Krajewski nie musi dotyczyć, ani Mocka, ani Popielskiego, aby stworzyć doskonały kryminał. Wystarczy przyjąć, że istnieją zabobony, demony i diabły. Okrasić to kunsztem literackim autora, przyprawić ogromem włożonej pracy i otrzymujemy doskonały przepis na niekonwencjonalny kryminał z fabułą, od której naprawdę trudno się oderwać. W „Demonomachii” na szczególną uwagę zasługuje język i użyte archaiczne zwroty charakterystyczne dla epoki „ o fizjiognomii”, „wakacyji” i wielu innych, których przykłady można by mnożyć. Autor stosuje często nawiązania do filologii klasycznej używając zapożyczeń z łaciny. Ponadto perfekcyjnie przedstawia zasady panujące w kulturze i obrzędach, folklorze i tradycjach żydowskich. Zestawia je na równi z zasadami panującymi w kulturze, obrzędach, folklorze i tradycjach chrześcijańskich. Dodatkowo stosuje wtrącenia z języka hebrajskiego, niemieckiego i francuskiego. Dzięki wyjątkowo ciężkiej pracy włożonej w powstanie tej książki odnoszę wrażenie, że była to jedna z bardziej zapierających dech w piesiach podróży jakie dotychczas odbyłem podróżując po kryminałach w stylu retro. Dzięki niej udało mi się poszerzyć wiedzę na temat kultury żydowskiej, jej wierzeń, obyczajów i zabobonów krążących po Galicyjskiej Polsce. Jako osoba o nie do końca określonych poglądach religijnych odnalazłem się doskonale wychodząc z założenia iż w każdej religii można znaleźć coś ciekawego w co warto wierzyć. Podparciem tej tezy niech będzie wiara w miłość starego Żyda skierowana w stronę wnuka, którego za wszelką cenę chciał uratować. Podjął trud podróży w niesprzyjających warunkach atmosferycznych doświadczając głodu i biedy, rezygnując z rozwoju osobistego, by podjąć walkę o życie wnuka. Szlomek mimo że jest postacią drugoplanową momentami staje się równie ważny jak Stefan Zaborski. Ten jak próbowałem udowodnić wyżej jest postacią niezwykle złożoną. Podróżując od sfery sacrum (studia teologiczne) do sfery profanum (świat laicki) zamiast pogromcą demonów staje się ich adwersarzem. Krajewski doskonale ukazał skomplikowanie postaci Stefana. Odejście z wcześniej obranej ścieżki przynosi mu ogromne korzyści w postaci rozwoju osobistego i duchowego bogatego w doświadczenia, o których nie da się zapomnieć. Mimo tego co przeżył pozostaje uroczy, ciągle niewinny i w dalszym ciągu nie wierzy w to co go spotkało, niezmiennie pozostaje młody duchem.

Autor potrafi zainteresować stworzonymi przez siebie bohaterami. Traktuje ich bardzo poważnie. W miarę rozwoju fabuły przechodzą oni spektakularną przemianę. Krajewski w zaskakujący sposób wprowadza nieoczekiwane zwroty akcji ma to na celu ciągłe podnoszenie napięcia, wiąże się to również u czytelnika z brakiem czasu na nudę. Poza wspomnianym Szlomkiem dostajemy całą plejadę różnorodnych bohaterów drugoplanowych począwszy od Racheli, Reginy, Piotrusia, malarza Stańczyka kończąc na profesorostwu Auerbach to postaci wielowymiarowe o mocno rozbudowanych charakterach. Takie same odczucia wzbudzają postaci rabinów oraz proces rabiniczny i jego przebieg to prawdziwy przejaw geniuszu.

Zbliżając się ku końcowi zatrzymam się na chwilę na jednym dość istotnym aspekcie, a mianowicie na okładce. Jej autorem jest Michał Pawłowski. Za pomysł należą się wielkie gratulacje. Do pełnej stylistyki upodabniającej „Demonomachię” do prawdziwej Żydowskiej księgi liturgicznej zabrakło tylko oprawy w imitację skóry bo elementy takie jak użyta czcionka, zastosowana kolorystyka i tekst niczym nie odbiega od ducha epoki zawartego w treści. Jednym słowem Pan Michał stworzył poręczne dzieło sztuki. Swoim zwyczajem książkę z całą stanowczością polecam szczególnie osobom zafascynowanym nietypowym podejściem do kryminału retro, a także pasjonatom religioznawstwa lubiącym teorię podbudowaną dreszczykiem emocji. To by było na tyle na temat „Demonomachii”, a sam zabieram się za kolejny kryminał może to znowu będzie Marek Krajewski jeżeli tak to skoro Popielski już był to tym razem może wezmę na tapetę Mocka?. Tego jeszcze nie wiem, czas pokarze.

wtorek, 2 kwietnia 2024

Agnieszka Kulbat „Bojkot”

 Agnieszka Kulbat „Bojkot"


Autor: Agnieszka Kulbat

Wydawnictwo
: Mięta

Liczba stron: 336

Data premiery: 13/03/2024

Cena: 49,99zł



Agnieszka Kulbat (ur. 1998 r.) – piotrkowianka, pisarka i miłośniczka sportu, która mimo dyplomu Politechniki Warszawskiej postanowiła tworzyć powieści w gatunkach takich jak fantasy, thriller oraz romans. Debiutowała w 2021 roku powieścią YA fantasy „ Przeklęte dzieci Inayari”, będącą pierwszą częścią serii Mojra. W 2023 roku ukazała się jej kontynuacja „Żniwa przepowiedni”, a także pierwszy thriller YA w dorobku autorki – „Bujda”. Przez lata z sukcesami na arenie  europejskiej trenowała oyama karate, dzięki czemu z przyjemnością  swoich książkach skupia się na scenach akcji, szczególna uwagę poświęca walce wręcz. Ukończyła Państwową  Szkołę Muzyczną pierwszego stopnia w klasie fletu poprzecznego, którego nie zawaha się użyć na każdym, kto źle obchodzi się ze swoimi książkami. Na te interesujące informacje o autorce możemy trafić na okładce książki. Jak widać Agnieszka Kulbat jest autorką wielowymiarową, której obszarem zainteresowań jest dorastająca młodzież wraz z ich pierwszymi miłościami oraz problemami, rozwiązywanymi nie zawsze we właściwy i do końca przemyślany sposób.

Nastolatkowie będący o krok przed wejściem w dorosłość stali się bohaterami najnowszego thrillera YA zatytułowanego „ Bojkot”. Książka  ukazała się drukiem 13/03/2024 za jej pojawienie się na rynku wydawniczym odpowiada Wydawnictwo Mięta. Autorka tytuł definiuje jako wyrażenie protestu lub wywarcie presji. Takie zadanie stawia przed sobą grupa młodzieży Anastazja, Igor, Filip Julia ,Damian i Karina. Są uczniami elitarnego, prywatnego liceum im. Marii Skłodowskiej- Curie. Szkoła zapewniała wychowankom nietypowe możliwości, psychologów, lekarzy dietetyków, trenerów personalnych, zajęcia grupowe, zajęcia indywidualne, a nawet kursy na coacha, instruktora jogi, czy duchowego przewodnika. Nie był to zwykły budynek edukacyjny do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Obiekt stworzony został na wzór kampusu. Składał się z kilkudziesięciu budynków znajdujących się w na zagospodarowanym terenie Lasu Biernackiego, miedzy innymi ogromna hala sportowa, trzypiętrowa stołówka, biblioteka, internaty, centrum odnowy, sklepy, knajpy, oraz budynki szkolne zaadaptowane na sale aule i laboratoria. Do dyspozycji były  również szkolny teatr, chór, orkiestra, wszelkie drużyny sportowe i e-sportowe oraz koła naukowe.1 Możliwość uczęszczania do tej szkoły zarezerwowana była dla dzieci zamożnych rodziców. Główni bohaterowie, czyli Anastazja Julia i Igor, Filip oraz Damian doskonale tam pasowali. Ojciec Anastazji był znanym lekarzem. Ojciec Julii był potentatem branży cukierniczej. Matka Igora kierowała ogromną firma farmaceutyczną. Wyjątek od tej reguły stanowiła Karina. Dziewczyna dzięki stypendium dla uzdolnionej młodzieży zdobyła możliwość edukacji w Skłodowskiej, zapewniło pieniądze i prestiż. Nie odcięło to jednak Kariny od zapijaczonej matki, ojca odbywającego karę pozbawienia wolności za napaść z bronią w ręku, czy od sześciorga rodzeństwa, które chodziło po osiedlu głodne i brudne. Dziewczyna chcąc dla nich lepszego życia dorabiała w każdej wolnej chwili. Codziennie jako kelnerka w pizzerii. Poza tym udzielała korepetycji i sprzedawała używaną bieliznę w Internecie. General nie parała się wszystkim na czym dało się zarobić jakiś grosz. W tym czasie jej koledzy ze szkoły spędzają czas na mocno zakrapianych imprezach. Mimo to udało im się realizować z powodzeniem zadania stawiane przez rodziców, które miały zaowocować w przyszłości. Filip w całości poświęca się komputerom, jego pasja czasami zakrawa o przestępczość internetową. Damian ze względu na wzrost swoją przyszłość wiąże  z koszykówką. Pasję stara się łączyć z nieodwzajemnionym uczuciem skierowanym w stronę Anastazji. Ta wbrew woli ojca za wszelką cenę pragnie zostać artystką ma do  tego ogromne predyspozycje. Niestety ojciec ma co do niej inne plany, mężczyzna chce, aby córka poszła w jego ślady i została lekarzem. Dziewczyna jest bez wzajemności zakochana w Igorze. Uważa, że jest w stanie dla niego zrobić wszystko, mimo, że przyjaźni się z jego dziewczyną. Anastazja główna, bohaterka powieści jest typowym czarnym charakterem. Nie przejmuje się opinią innych, nawet tych których teoretycznie darzy uczuciem. Dziewczyna poznaje tajemnicę ukochanego pomagając mu  ukryć siniaki na plecach. Od tego momentu akcja gwałtownie nabiera tempa. Anastazja manipulując słabym psychicznie Igorem próbuje pomóc mu wyplątać się z toksycznej intrygi utkanej przez jego matkę . Jedno co łączyło uczniów i szkołę to nauczyciele, a dokładnie dwa tajemnicze samobójstwa dwóch nauczycielek, do których doszło na przestrzeni jednego roku. Po pierwszym z nich chłopak znika na rok. W tym czasie prowadzone jest śledztwo w sprawie, które zostaje po pewnym czasie zamknięte z powodu braku dowodów. Jedyną podejrzaną pozostaje jedynie Anastazja, ale jej też nie można postawić w tej sprawie żadnych zrzutów ponieważ jedno co można było jej udowodnić to, że przebywała w towarzystwie Igora. Chłopak po roku wraca w równie tajemniczy sposób w jaki zaginął i kolejny raz zostaje wplątany w zbrodnię, której nie popełnił. Znalazł się w nieodpowiednim miejscu i nie właściwym czasie, gdzie w jednym ze szkolnych pomieszczeń wspólnie z Anastazją znaleźli szkolną psycholożkę, która odebrała sobie życie wieszając się na pasku. Winą nastolatków było to, że w porę nie udzielili pomocy kobiecie.

„Bojkot” to thriller YA, w którym pytania można by mnożyć. Pojawiają się stopniowo, a odpowiedzi na nie poznajemy zgodnie z tym jak prowadzona jest fabuła niespiesznie i powoli. Początkowo mnie to drażniło, ale z upływem czasu i wychodzeniem na jaw  kolejnych wątków udało mi się do tego przyzwyczaić. Książka została napisana w narracji pierwszoosobowej. Całą historie poznajemy z punktu widzenia Anastazji, która prowadzi czytelnika przez fabułę, ale mimo to jej rola nie jest do końca jasna. Na uwagę zasługuje tu również język jakim posługują się bohaterowie korzystający z dobrodziejstw cywilizacyjnych takich jak komunikatory internetowe. Nie znajdziemy tu zbyt wiele nowo mowy, zapożyczeń z języków obcych, co dziwne nawet użycie wulgaryzmów ograniczone zostało do niezbędnego minimum,  „Bojkot” został z budowany z prologu i epilogu oraz siedmiu rozdziałów podzielonych na konkretne dni tygodnia i sceny. Każdy z nich kończy się nieoczekiwanym zwrotem akcji bądź jej zawieszeniem. Został oprawiony w miękką okładkę ze skrzydełkami. Za jej projekt oraz projekt stron tytułowych i ilustracji wykorzystanych na okładce odpowiada Anna Jamróz. Portret blondwłosej dziewczyny umieszczony w centralnej części okładki nie pozwala przejść obojętnie obok książki ponieważ smutne spojrzenie dziewczyny posiada jakąś dozę tajemniczości.

Na początku recenzji sporo miejsca poświęciłem bohaterom, mimo to wydaje mi się że nie wystarczająco wyczerpująco potraktowałem rozważania na ich temat. To co mogę uznać za pewnik to to, że żadnej z tych osób nie da się polubić. Można ich zrozumieć, usiłować jakoś usprawiedliwić  zachowania. Mimo swoich trudnych przeżyć nie są wstanie zaskarbić niczyjego zaufania ani sympatii. Autorka osiągnęła pewnego rodzaju mistrzostwo budując postacie na wskroś antypatyczne. Nie są to osoby, którymi dałoby się utożsamić. Swoją postawą budzą w czytelniku wyłącznie negatywne emocje. Jednocześnie są poplątane emocjonalnie  czy złamane psychicznie do tego stopnia, że nie każdy czytelnik zdoła poznać ich historię. Mimo wszystkich negatywnych cech ich kreacja stoi na wysokim poziomie dzięki różnorodności charakterów. Z drugiej strony nie m a się co dziwić, że młodociani bohaterowie tacy są. Ich rodzice są równie spaczeni jak i oni więc jak to się zwykło mawiać niedaleko pada jabłko od jabłoni. Jedynymi osobami, u których można doszukiwać się jakiejkolwiek moralności byli służący Irena i Feliks.

Wracając do fabuły to z całą stanowczością przyznaję, że w najczarniejszych snach nie spodziewałem się takiego finału. Autorka dawała wyraźne znaki świadczące, iż zakończenie może być naprawdę wyjątkowe. Z tego względu, że z każdą kolejną stroną działo się coraz więcej, a napięcie między bohaterami zostało podkręcone do granic możliwości, połączone z mnogością wątków powodowało prawdziwy zawrót głowy. Mimo ogromnej ilości zawiłości „Bojkot” czyta się bardzo przyjemnie. Na uznanie zasługuje warsztat autorki.

Podsumowując powiem, że mam już swoje lata, a mimo to historie takie jak ta czytam z wypiekami na twarzy. Dostrzegam w tej książce same plusy. Jedyną wadą na jaką zwróciłem uwagę to ograniczenie wiekowe czytelnika. „ Bojkot” jest dozwolony dla młodzieży powyżej szesnastego roku życia. Z drugiej strony jest to wada w pełni uzasadniona bo za żadne skarby nie dałbym do ręki  tej książki niepełnoletniemu dziecku. Mimo wszystko z całą stanowczością polecam „Bojkot” każdemu czytelnikowi, który uważa, że zjawiska patologiczne towarzyszą wyłącznie skrajnej biedzie. Zjawisko to ma gorszy wymiar „w pałacach ociekających złotem” tam ofiara niema szans na ratunek. Jedyną  skuteczną bronią jest ostateczność.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki Agnieszki Kulbat „Bojkot” dziękuję wydawnictwu Mięta