Ryszard Ćwirlej „ Masz to jak w banku”
Wydawnictwo: Muza
Seria: Milicjanci z Poznania (Tom 9)
Liczba stron: 480
ISBN: 9788328709713
Wspólnie z milicjantami z Poznania dziewiąty raz
cofamy się w czasie do okresu Polski Ludowej. Dzieję się tak za sprawą kolejnej
powieści Ryszarda Ćwirleja „ Masz to jak w banku”. Akcja kryminału rozpoczyna
się w 1989. Tło polityczne towarzyszące fabule to w tym przypadku obrady
Okrągłego Stołu. Wydarzenie to rozpoczęło się 6 lutego 1989 r. w Pałacu
Namiestnikowskim w Warszawie. Obrady były wynikiem negocjacji podjętych przez
władze komunistyczne z częścią opozycji w połowie sierpnia 1988 r, w związku z narastającą falą strajków
i niepokojów społecznych[1].
Jednocześnie rok 1989 dawał przedsmak zbliżającej
się przyszłości. Można było to odczuć w całym społeczeństwie. Przejawem tego
typu zmian była możliwość handlu towarami zagranicznymi ( w książce przykładem
takiego towaru były jeansy). Dostęp do tego typu dóbr luksusowych mieli głównie
obywatele, których rodziny na stałe mieszkały za granicą. W Polsce taki
asortyment dostępny był wyłącznie w PEWEX-ach tylko za dolary. Nawet dla jednostek
milicji ten okres wiązał się ze znacznymi zmianami. Sama nazwa Milicja Obywatelska
uległa zmianie i przemianowano ją na Policję. Od tamtej pory w szeregi
nowoutworzonej formacji zaczęto przyjmować działaczy opozycji.
W tym znacznie odbiegającym od zwyczajowo przyjętych
norm okresie naszym bohaterom zostaje przydzielona sprawa dwóch tajemniczych zabójstw. Jedną z ofiar
jest biznesmen, którego legalnym źródłem dochodu jest szwalnia, która stanowi przykrywkę
dla nielegalnych interesów polegających głównie na handlu walutą. Tym samym
osobnik ten jest rywalem Grubego Rycha, który uchodzi w lokalnym środowisku
przestępczym za potentata na rynku walut. Niestety i dla Rycha zbliża się koniec
w związku z krążącymi plotkami dotyczącymi legalizacji handlu walutą. Oprócz wspomnianego
biznesmena mamy jeszcze dwa ciała jedno znalezione w parku. Natomiast o drugim
milicja nie dowie się aż do momentu pogrzebu. Podczas śledztwa znika w
niewyjaśnionych okolicznościach Teofil Olkiewicz. Fakt tego zaginięcia budzi zainteresowanie
Służbę Bezpieczeństwa. Jak wiadomo Olkiewicz miał w swoim życiorysie barwny,
acz krótki epizod związany ze współpracą z SB. W książce znajdziemy na pewno odpowiedź
na pojawiające się pytania dotyczące fabuły. Między innymi o to czy zamordowanych
mężczyzn coś ze sobą łączyło?. Dlaczego zaginął Teofil?. Co wydarzyło się w
lokalu gastronomicznym znajdującym się przy głównej drodze do Poznania?.
Tak jak w poprzednich częściach serii mamy do czynienia
z mocno przerysowanymi bohaterami. Wielowątkową fabułą, dzięki której nie
jesteśmy w stanie w żaden sposób przewidzieć zakończenia. Wódka musi lać się
wiadrami w życiu codziennym i podczas czynności śledczych „ trzeźwy milicjant
to nieskuteczny milicjant”. Język użyty w książce pozostaje niezawodny ze
względu na zastosowanie lokalnej gwary (niestety w tej części na końcu książki nie
znajdziemy słownika wyrazów, ale dla fanów twórczości Ćwirleja, którzy dobrnęli
tak daleko to żaden problem). Dla mnie duży plus stanowi umiejscowienie akcji
kryminalnej w tak ciekawym okresie jakim był PRL. Nie mam innego wyjścia jak
tylko polecić wam tę pozycję.