kryminalbl.blogspotblog.info/

poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Remigiusz Mróz „Wieża milczenia”

Remigiusz Mróz „Wieża milczenia”




Wydawnictwo: Dragon

Liczba stron: 368

ISBN: 9788378878735

 

 

Dawno temu postawiłem sobie za cel to, że przeczytam wszystkie książki, które wyszły z pod pióra Remigiusza Mroza. Od tamtej pory staram się go realizować bez względu na to ile czasu mi to zajmie. Ostatnio na mojej drodze znalazł się debiut literacki autora, mam tu na myśli powieść „Wieża Milczenia”. Analizując zawartość tego bloga można zauważyć, to że nie mam w zwyczaju rozpoczynać przygód z autorami od ich debiutów literackich, tak też było w tym przypadku. Po przeczytaniu dość pokaźnej ilości książek Mroza zdążyłem wyrobić sobie opinię na temat jego twórczości. Momentem przełomowym stał się dzień, w którym sięgnąłem po „Wieżę Milczenia”. Od tamtej pory mam mieszane uczucia w stosunku do tej pozycji. Sam sposób umieszczenia fabuły w realiach Amerykańskich nie do końca przypadł mi do gustu. W żaden sposób nie mogłem się w nim odnaleźć. Drażniło mnie tu praktycznie wszystko co związane było z Ameryką (stosunek do terroryzmu znaczenie wyborów prezydenckich oraz wznoszenie osoby potencjalnego kandydata do rangi boga, a także oklepany motyw fanatyzmu religijnego), może poza głównymi bohaterami, ale o tym później. O ile pierwsza część książki, gdzie akcja mnie drażni, ale mimo to można tu znaleźć interesujące momenty można uznać za względnie udaną. Tak druga część, gdzie wraz z głównymi bohaterami  przenosimy się do Singapuru zaczyna się niesamowicie rozjeżdżać. Akcja z w miarę płynnej niesamowicie przyspiesza. Przytłaczając  czytelnika nadmiarem zdarzeń przypadkowych bohaterów, którzy swoją obecnością nie wiele wnoszą w powieści jako takiej.

Książka na dobrą sprawę ma  potencjał. Przedstawiona historia wyrzuconego z pracy wykładowcy akademickiego, którego podstawowym celem staje się wyjaśnienie tajemniczego morderstwa jego narzeczonej. A także czasie serii morderstw oraz nieudanej próby zamachu na znanego polityka. Na dobrą sprawę mogłoby się wydawać , że nie ma żadnego związku łączącego te zdarzenia. W toku prowadzonego śledztwa wychodzi na jaw fakt, świadczący o tym, że ten związek jednak jest, ale jego udowodnienie graniczy z cudem. Śledztwo okazuje się na tyle skomplikowane, że zmusza Scott’a Wintona (wykładowca) i towarzyszącej mu policjantki do opuszczenia terytorium Stanów Zjednoczonych i nieplanowanej podróży do Singapuru.

Jeśli autor zdecydowałby się umieścić tą historię w dużej części w polskich realiach wypadłoby to zdecydowanie lepiej.  Jak wiadomo w pisaniu kryminałów, gdzie akcja została osadzonych w kraju udało mu się osiągnąć poziom mistrzowski. Tym samym podział fabuły na część Amerykańską i Polską miałby moim zdaniem większą szansę powodzenia. Idąc tym tropem większą część osadziłbym w lokalnych realiach a styl Amerykański potraktowałbym jako dodatek.

Na koniec wypadałoby wspomnieć o konstrukcji głównych bohaterów, czyli detektyw Evelyn Tomsen (policjantka). Jest to kobieta obdarzona niezwykłą inteligencją. Zdeterminowana w dążeniu do wyznaczonego celu ponadto odważna i zawzięta. Jeśli chodzi o Scott’a Winton’a to mężczyzna arogancki, gburowaty cyniczny i gburowaty.

Podsumowując, gdyby nie Amerykański styl powieści całość wypadłaby znacznie lepiej.  Mimo to nie da się ukryć, że można tu znaleźć  dość interesujące fragmenty, ale w porównaniu z tym co zwróciło moją uwagę w książkach Remigiusza Mroza jednak czegoś tu trochę brakuje, a szkoda. Na pocieszenie dodam, że będę nadal trwał w swoim postanowieniu i przeczytam wszystkie książki autora. 

sobota, 10 kwietnia 2021

Zygmunt Miłoszewski „Bezcenny”

Zygmunt Miłoszewski „Bezcenny”



 Wydawnictwo: W.A.B. 

Seria: Zofia Lorentz (Tom 1)

Liczba stron: 496

ISBN: 9788328083158

 

 

Pewnego razu oczywiście przez przypadek rozpocząłem przygodę z twórczością Zygmunta Miłoszewskiego. Co dla mnie charakterystyczne nie zrobiłem tego od początku, zacząłem od cyklu o prokuratorze Szackim, a teraz dla odmiany zabrałem się za powieść „Bezcenny”. Już na wstępie muszę zaznaczyć, że nie jest to typowy kryminał, książkę tą można określić jako prozę sensacyjną poruszającą ważny element historii Polski związany z sytuacją dzieł sztuki po II Wojnie Światowej.

Akcja powieści rozpoczyna się po wojnie. Jest rok 1945 w jednym z pensjonatów położonych wysoko w Tatrach młody służący od jednego z esesmanów otrzymuje rozkaz przeniesienia przez góry termosu zawierającego tajemniczą przesyłkę. Niekorzystne warunki pogodowe uniemożliwiają wykonanie zadania, mimo to chłopak ukrywa skarb w bezpiecznym miejscu, ale sam umiera. Tym samym w powieści następuje znaczący zwrot wydarzeń. Mija sześćdziesiąt lat. Akcja rozgrywa się współcześnie.  Dwóch wspinaczy pokonuje tą samą trasę, podczas wspinaczki jeden z nich otrzymuje wiadomość o zamachu terrorystycznym i groźbie okupu oraz potencjalnym ładunku wybuchowym. Do wspomnianego ataku ma dojść na stacji kolejki linowej prowadzącej na Kasprowy Wierch. Jeden z wagonów kolejki w wyniku wybuchu bomby rozbija się o skały, a znajdujący się wewnątrz pasażerowie giną na miejscu. Drugi z wagonów udaje się bezpiecznie sprowadzić na ziemię. Wysłany na miejsce zdarzenia mężczyzna (A. Gmitruk) okazuje się byłym oficerem polskiego wywiadu, który pragnie zachować anonimowość. Akcja powieści jest bardziej skomplikowana niż by się można było tego spodziewać. Z biegiem wydarzeń okazuje się, że wspomniany wcześniej Antoni Gmitruk zostaje członkiem grupy działającej pod przewodnictwem Zofii Lorentz zajmującej się odzyskiwaniem zaginionych dzieł sztuki dla Państwa Polskiego. Grupa działa na zlecenie Polskiego Rządu, a jej zadaniem jest odnalezienie bezcennego obrazu Rafaela „Młodzieniec”. Do grupy dołącza znany krytyk sztuki Karol Boznański oraz Lisa Tolgfors szwedzka arystokratka, a zarazem uznana złodziejka dzieł sztuki. Poszukiwania obrazu prowadzone są  w kilku krajach, a co za tym idzie w rozlicznych sceneriach. Fabuła podkręcona została za pomocą licznych pościgów, strzelanin, podpaleń i wybuchów.  Wartka akcja sprawia, że czytelnik nie ma czasu na nudę, autor z każdą stroną zwiększa i tak ogromne napięcie. Potencjalny odbiorca zostaje wciągnięty w świat sztuki przełomu XIX i XX wieku za sprawą pracy włożonej przez autora w zdobywanie wiedzy w tej dziedzinie. Oprócz scen mających znaczący wpływ na fabułę znajdziemy tu również sceny, których zadaniem jest zwiększenie ilości zdarzeń nie mających większego wpływu na główny wątek. Mimo tego zabiegu książka pozostaje przyjemna w odbiorze. Na temat samych bohaterów dowiadujemy się bardzo dużo. Plusem staje się to, że nie zostajemy nachalniee zalani informacjami tylko są one stopniowane w odpowiednich momentach. Oczywiście jak w każdej tego typu książce pojawia się czarny charakter działający na zlecenie swojego mocodawcy.

Książka napisana jest ze sporą dawką dobrego humoru. Autor w swojej obserwacji świata sztuki okazuje się być wyjątkowo spostrzegawczy, zwraca uwagę na wiele znaczących szczegółów. Prowadzi narrację w trzeciej osobie czasu przeszłego skupiając się na sylwetkach czwórki głównych bohaterów. Największe wrażenie wywarło na mnie zakończenie jakie zaproponował, czyli w formie informacji prasowych. Uważam tą pozycję za godną polecenia, mimo że jest to dość obszerna pozycja bo w końcu  496 stron to nie tak mało. Jak się w nią w pełni zagłębimy nie odczujemy upływającego szybko czasu. Pozostaje mi życzyć przyjemnej lektury. 

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Olga Rudnicka „To nie jest mój mąż”

 Olga Rudnicka „To nie jest mój mąż”



Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Seria: Matylda Dominiczak (Tom2)

Liczba stron: 408

ISBN: 9788381693363

 

 

Rzadko się zdarza, że zaczynam jakąś serię kryminałów od pierwszego tomu. Tak też było w przypadku najnowszej komedii kryminalnej Olgi Rudnickiej „To nie jest mój mąż”. Jest to drugi tom, którego główną bohaterką jest Matylda Dominiczak. Bibliotekarka, która pragnie zmienić swoje życie. Udaje się jej to kiedy otrzymuje licencję detektywistyczną. Jej pierwsze poważne zadanie polega na tym, że musi za wszelką cenę uwieść męża klientki i tym samym udowodnić jego zdrady małżeńskie. Okazuje się, że sprawa jest bardziej skomplikowana niż by się mogło wydawać początkującej detektyw. Podejrzany małżonek nie ulega wdziękom Matyldy, a co najdziwniejsze znika w trudny do wyjaśnienia sposób. Pani detektyw ma dwa dni na odnalezienie zaginionego mężczyzny. W toku prowadzonego śledztwa wychodzi na jaw fakt, że to jej klientka ma romans, a jej kochanek znika. Kobieta ma dylemat, czy odnaleźć zaginionego męża, czy kochanka. Dodatkowo nad rzeką zostają znalezione niezidentyfikowane zwłoki mężczyzny, to znalezisko sprawia, że drogi Matyldy krzyżują się z dwoma policyjnymi śledczymi.

„To nie jest mój mąż” to nie jest typowy kryminał. To komedia kryminalna, której podstawowym zadaniem jest połączenie cech typowego kryminału z elementami humoru. Najtrudniejsze w przypadku tego rodzaju literatury jest znalezienie odpowiedniej równowagi między zagadką kryminalną, a odpowiednią dawką humoru. W przypadku tej książki autorce udało się idealnie połączyć te dwie odmienne cechy. Stało się to za sprawą interesującej intrygi kryminalnej połączonej ze świetnie stworzonymi sylwetkami bohaterów. Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, że autorka bardzo dokładnie odrobiła lekcję w kwestiach związanych ze współpracą policji i działań detektywistycznych.

Wracając do bohaterów sama Matylda wydaje się być dość ciekawą postacią. Z jednej strony to osoba znana z bezsensownych wywodów, skłonna do tworzenia niewiarygodnych teorii spiskowych, którymi często wyprzedza fakty, a jej wewnętrzne monologi są wprost rozbrajające. Co dziwne jak na tak nierozgarniętą kobietę jest dość  twardą osobą. W relacji Matyldy z mało ogarniętym mężem jej zmysł radzenia sobie w trudnych sytuacjach jest niezbędny. W swojej pracy posługuje się metodami budzącymi kontrowersje, potrafi od każdego wyciągnąć niezbędne informacje, wie jak zadawać pytania, potrafi współpracować jak i działać samodzielnie. Postaci policjantów również zostały ukazane w dość ciekawy sposób, autorka mogła więcej miejsca osobie Mareckiego i jego pracy z Matyldą. Natomiast komisarz Tomczak, pięćdziesięciolatek, którego największym marzeniem jest emerytura i własny ogródek działkowy, gdy jest potrzeba rzuca wszystko i rusza z pomocą Matyldzie. Na długo w mojej pamięci zapadnie też postać gangstera Żyrafy i jego fenomenalny dialog z Matyldą. Córka Matyldy i Romana jak na dziesięcioletnią dziewczynkę wie czego chce i nie wstydzi się wyrażania swoich poglądów, czemu dała upust w trakcie rozmowy z asystentem matki Mareczkiem. O samym Mareczku można powiedzieć niewiele poza tym, że dzięki niemu zwrot „Opowiedz mi bajeczkę” nabrał nowego znaczenia.

Książka pisana jest prostym przyjemnym językiem w narracji trzecioosobowej. Autorka stara się unikać stosowania nadmiaru wulgaryzmów co nawet dobrze jej wychodzi. Mocną stronę powieści stanowią humorystyczne dialogi (Matylda i Żyrafa). Przyznam ten dialog wybitnie przypadł mi do gustu, autorka poprzez zastosowanie slangu więziennego, który rozbawił mnie do łez. Podsumowując autorka znalazła dobry sposób na ciekawą fabułę, bogatą w nieoczekiwane zwroty akcji. Jest to komedia kryminalna w  każdym calu, więc z czystym sumieniem polecam ją każdemu czytelnikowi.

czwartek, 25 marca 2021

Alek Rogoziński „Teściowie muszą zniknąć”

Alek Rogoziński „Teściowie muszą zniknąć”



Wydawnictwo: W.A.B.

Liczba stron: 334

ISBN: 9788328076884

 

 

W ostatnim czasie postanowiłem odpocząć od ciężkich kryminałów, których fabułę można by ciąć przy pomocy siekiery. Tym razem mój wybór padł na komedię kryminalną. Przyznam od razu, że rzadko biorę się za ten rodzaj kryminału, z przyczyn nawet dla mnie nie do końca jasnych. Jednak postanowiłem zrobić wyjątek i od razu trafiłem na książkę Alka Rogozińskiego (dziennikarz współpracujący z mediami, debiut literacki przypada na 2015 rok) pod jakże interesującym tytułem „Teściowie muszą zniknąć”. Muszę już na wstępie zaznaczyć, że jest to mój pierwszy kontakt z twórczością autora.

Tytułem wstępu, „Teściowie muszą zniknąć to opowieść o zaginionym skarbie sięgająca 1939 roku. Amelia i Janusz zamieszkują w kamienicy na ulicy Emilii Plater w Warszawie. Kobieta dowiaduje, się że jej niedawno zmarły wuj pozostawił w spadku  jej kuzynowi informacje na temat przedwojennego skarbu ukrytego gdzieś w kamienicy, gdzie aktualnie mieszkają. Małżeństwo postanawia pomóc kuzynowi w poszukiwaniu skarbu, twierdząc że to oni najlepiej znają kamienicę ponieważ przebywają w niej na co dzień. Wygląda na to, że zagadka jest trudniejsza do rozwiązania niż początkowo sądzili. Trudnej sytuacji nie ułatwia plotka o potencjalnym skarbie. Jak wiadomo takie informacje zwracają uwagę różnych ludzi, a zwłaszcza tych o niezbyt czystych intencjach. Nieoczekiwany obrót zdarzeń powoduje, że do akcji wkraczają teściowie, czyli matka Amelii- Maja Wrzesińska ( kobieta, która wygląda jakby zatrzymała się w latach 70-tych XX w wyzwolona hipiska w pełni tolerancyjna w stosunku do osób o odmiennej orientacji seksualnej, żyjąca w konkubinacie), oraz matka Janusza- Kazimiera Niedzielska (dewotka popierająca ideologię głoszoną przez jedynie słuszną partię polityczną, działającą we współpracy z nieomylną katolicką rozgłośnią radiową, obwiniająca ruch LGBT, Masonów i lewactwo o całe zło tego świata). Jak widać cechy charakterologiczne obydwu teściowych doskonale obrazują to w jakim kierunku zmierza nasze społeczeństwo. W tym przypadku różnica polega na tym, że połączenie dwóch kobiet o odmiennych poglądach, których wspólnym celem jest ratowanie ich dzieci przed grożącym im niebezpieczeństwem doprowadza do wielu komicznych sytuacji

Jeśli chodzi o wątek dotyczący ukrytego skarbu, tu również znajdziemy kilka zaskakujących zwrotów akcji, okraszonych w  typowo humorystycznym stylu. Jak na kryminał przystało i tutaj nie mogło zabraknąć trupa. Moim zdaniem akurat ten element książki nie został zbyt szeroko przedstawiony, co pozostawia w moim odczuciu pewien niedosyt. Natomiast znajdziemy tu wiele oskarżeń oraz dziwnych powiązań mafijnych. Moją uwagę zwrócił ciekawie poprowadzony wątek historyczny sięgający kilku wieków. Sama książka okazała się dość przyjemna w odbiorze z powodu sporej dawki humoru sytuacyjnego oraz ciekawego i za razem absurdalnego połączenia przeciwieństw do osiągnięcia wspólnego celu. Jeżeli do poszczególnych wątków nie mam zastrzeżeń to zakończenie pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Mimo to jest to pozycja godna uwagi zapewniająca doskonałą rozrywkę na weekend.

niedziela, 14 marca 2021

Zygmunt Miłoszewski „Uwikłanie”

Zygmunt Miłoszewski „Uwikłanie”



 Wydawnictwo: W.A.B

Seria: Teodor Szacki (Tom1)

Liczba stron: 384

ISBN: -

 

 

W ostatnim czasie wpadł mi w ręce thriller psychologiczny „Uwikłanie” , którego autorem jest Zygmunt Miłoszewski. Głównym bohaterem powieści jest młody, przystojny, przedwcześnie posiwiały warszawski prokurator rejonowy Teodor Szacki. Fabuła koncentruje się wokół terapii grupowej uznawanej za niekonwencjonalną ( Metoda Helingera), polegającą na tym, że uczestnicy wcielają się w rolę swoich bliskich. Po jednej z takich sesji w tajemniczych okolicznościach zostaje zamordowany jeden z uczestników. W tym miejscu zaczynają pytania, o to kim jest potencjalny sprawca?. Pojawia się również pytanie o to, czy uczestnicy terapii mogliby zostać uznani za osoby podejrzane?.  Jedną z opcji jest również przeszłość denata. Tym tropem w drodze do poznania prawdy podąża prokurator Teodor Szacki. W wyniku śledztwa odkrywa sekrety ,których dalsze drążenie może zagrażać życiu jego rodziny. Natomiast szczęśliwe życie rodzinne denata opiera się na tajemnicach strzeżonych przez potężne siły.

„Uwikłanie” to książka, w której naprawdę sporo się dzieje, autor poświęcił sporo czasu na dotarcie do tekstów źródłowych niezbędnych do stworzenia fenomenalnej, fikcyjnej fabuły. Taki zabieg możemy dostrzec podczas częstych podróży autora do okresu PRL zastosowany w celu ukazania tajemniczej przeszłości denata. Autor jednocześnie podkreśla, że nie był to tak wesoły okres w historii jak przekazywały go filmy, które weszły do kanonu kinematografii. Oprócz wątku historycznego na uwagę zasługuję zastosowanie psychologicznej Metody Helingera do stworzenia skomplikowanego wątku kryminalnego. Miłoszewski szczegółowo opisuje teorię ustawień ukazując rolę poszczególnych uczestników, targane nimi emocje oraz rolę terapeuty w całym procesie „leczenia”.

Oprócz wątków głównych mamy tutaj interesujący wątek poboczny. Dotyczy on relacji rodzinnych głównego bohatera. Ten wątek można traktować dualistycznie, mam tu na myśli relacje głównego bohatera z żoną niby dobre (ale jednak zaczyna mu czegoś brakować) oraz rola troskliwego ojca w stosunku do małoletniej córki. Szacki potrzeby poza małżeńskie pozamałżeńskie próbuje zaspokoić tworząc nieudolny związek z nowo poznaną, młodą dziennikarką. W jego mniemaniu jego nowy związek ma pozytywny wpływ na relacje z żoną.

To co najciekawsze zawsze trzeba zostawić sobie na koniec. W tym przypadku jest to prasówka, która rozpoczyna każdy z dwunastu rozdziałów. Autor przypomina wydarzenia prasowe z dokładnością co do dnia rozpoczynając o informacji z zagranicy poprzez informacje krajowe, a na lokalnych i prognozie pogody kończąc, całość została skomentowana z humorem.

Podsumowując trzeba przyznać, że jest to doskonale skonstruowany kryminał psychologiczny, gdzie w przeciwieństwie do innych książek pisanym w tym stylu głównym bohaterem jest prokurator oraz jego miejsce pracy i życie rodzinne. Na uwagę zasługuje również połączenie kryminalnej zagadki, skomplikowanej terapii psychologicznej z mrocznym okresem w historii. Książkę czyta się szybko i lekko. Co najważniejsze została napisana przystępnym językiem.  Według mnie jest to jedna z wielu pozycji, od których trzeba zaczynać przygodę z polskim kryminałem psychologicznym. 

niedziela, 28 lutego 2021

Wojciech Chmielarz „Żmijowisko”

Wojciech Chmielarz „Żmijowisko”


Wydawnictwo: Marginesy

Liczba stron: 480

ISBN: 9788365973399

 

 

„Żmijowisko, którego autorem jest Wojciech Chmielarz (pisarz i dziennikarz ur. 1984) to najdziwniejszy thriller psychologiczny z jakim do tej pory miałem do czynienia.  Sama fabuła powieści jest dość skomplikowana. Z jednej strony mamy wakacyjny wyjazd grupy przyjaciół w raz z rodzinami do kompletnej głuszy oddalonej od cywilizacji. Początkowo wakacje przebiegają jak za każdym razem, czyli oddech od wielkomiejskiego stresu, imprezy zakrapiane alkoholem mieszanym z miękkimi narkotykami. Z drugiej strony stopniowo zaczynają wychodzić na jaw głęboko skrywane emocje. Podczas jednej z takich imprez dochodzi do serii niefortunnych zdarzeń. Następnego dnia okazuje się, że  nastoletnia córka jednej z par znika w tajemniczych okolicznościach, a wzmożone poszukiwania nie przynoszą rezultatów.

Dodatkowo chronologia wydarzeń mocno komplikuje odbiór książki. Zamysł autora polegający na podziale akcji na wydarzenia rozgrywające się w przeszłości, teraźniejszości oraz te, do których doszło pomiędzy głównymi wątkami w żaden sposób nie ułatwiają w odbiorze zawartych treści. Zmuszają czytelnika do ciągłego emocjonalnego i intelektualnego wysiłku.

O tym, że jest to typowy thriller psychologiczny może świadczyć zgromadzenie w jednym miejscu (gospodarstwo agroturystyczne) sporej grupy ludzi z problemami, z którymi nie są w stanie sobie poradzić. Nie ułatwia im tego ani wykształcenie, ani pozycja społeczna, ani status materialny. Znaczna odmienność charakterów w pewnym momencie może doprowadzić do konfliktu, zwłaszcza gdy każda z postaci jest na swój sposób negatywnie nastawiona do otaczającego świata i ludzi. Poza tym nadchodzi moment kiedy zaczynamy się gubić w ilości postaci i zastanawiamy co ich nagłe  pojawienie się miało wnieść do opisywanej historii. Niektóre osoby można by całkowicie pominąć i też nie zmieniło by to nic w opowiadanej historii jako takiej.

Elementem, na który zwróciłem szczególną uwagę to język użyty w tej książce. Z jednej strony nagromadzenia w jednym miejscu sporej ilości wulgaryzmów nie uważam za specjalnie rażące. Według mnie są to zwroty nierozerwalnie związane z tego typu gatunkiem literackim. Z drugiej strony ważne jest poprawne stosowanie języka w jakim posługuje się autor. W tym przypadku moją uwagę zwróciły rażące błędy takie jak użycie słów „chłopacy”[1] lub „tiszert”[2]. Nie wiem czy ten sposób pisania został zastosowany specjalnie, czy nie ale podejrzewam, że zwrócił nie tylko moją uwagę. Oprócz tego w wielu miejscach książka jest niesamowicie przegadana. Dzięki temu nadaje się świetnie na scenariusz nakręconego na jej podstawie serialu telewizyjnego. Może gdy uda mi się kiedyś obejrzeć wspomniany serial innym okiem spojrzę na tę książkę. A na razie postaram się sięgnąć po inną pozycję, której autorem jest Wojciech Chmielarz.



[1] Pisownia oryginalna

[2] Pisownia oryginalna

piątek, 26 lutego 2021

Katarzyna Puzyńska „Nora”

 Katarzyna Puzyńska „Nora”  



Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Seria: Lipowo(Tom 9)

Liczba stron: 816

ISBN:9788381232265

 

 

Nadeszła pora, aby rozpocząć kolejną podróż w okolice Lipowa za sprawą dziewiątego tomu serii pod zagadkowym tytułem „Nora”. Jak zawsze również i w tym przypadku sam tytuł książki stanowi pewnego rodzaju niewiadomą, którą prędzej czy później odnajdziemy na kartach tej powieści. Zanim do tego dojdzie spróbujmy odrobinę przybliżyć fabułę kryminału. Tym razem do Lipowa przenosimy się za sprawą zaginięcia pewnej zbuntowanej nastolatki. Znikanie na jakiś czas jest dość popularnym zjawiskiem wśród młodzieży. Akurat w tym przypadku nie był to typowy „gigant”. Ponadto w sprawę zamieszany jest ojciec jednego z policjantów. Dziwne jest również, to że w odległym szpitalu psychiatrycznym zostaje zabita pacjentka, która na kilka godzin przed śmiercią wysyła tajemniczą wiadomość z prośbą o pomoc. W tym miejscu ilość zagadek do rozwiązania zaczyna się mnożyć, jak również związanych z nimi pytań pozostawionych bez odpowiedzi.

Cechą charakterystyczną książek autorstwa  Katarzyny Puzyńskiej jest ich objętość. W tym przypadku jest to aż 816 stron. Stwarza to sporo miejsca do rozciągnięcia niezwykle skomplikowanej fabuły, bogatej w  wiele nie związanych ze sobą wątków powiązanych w jedną spójną całość (cztery śledztwa prowadzone w tym samym czasie). Ten zabieg wymusza niejako na autorce tworzenie nowych sylwetek postaci, z którymi do tej pory nie mieliśmy okazji się zmierzyć. Ponadto życiorysy bohaterów, których już szczątkowo poznaliśmy (Weronika Nowakowska) zostały rozwinięte o dodatkowe, nieznane fakty, które odcisnęły piętno na jej osobowości. Jedyne co do tej pory pozostaje niezmienne to relacje Marka Podgórskiego z towarzyszącymi mu kobietami. Nie dało się uniknąć śmierci dobrze nam znanej bohaterki, której zniknięcie jest ogromną stratą bo była to postać, która nigdy nikomu nie wyrządziła krzywdy.

Autorka za każdym razem szeroko opisuje miejsca, w których toczy się akcja powieści. Wraca, także do miejsc, które dobrze znamy z poprzednich części serii. Zabieg ten powoduje zainteresowanie nie tylko fabułą powieści, ale także samym rozmieszczeniem poszczególnych wydarzeń w określonym miejscu i czasie co w tym przypadku nie pozostaje bez znaczenia. Sama akcja powieści  jest rozciągnięta szeroko w czasie dzięki temu fabuła poprzez wielość wątków staje się bardzo interesująca. Najważniejsze jest, to że osoba samego sprawcy nie pozostaje nam znana praktycznie do samego końca. Interesująca jest też forma ukazania akcji powieści jako pewnego rodzaju przedstawienia teatralnego z elementami opery mydlanej. Mimo, że nie wszystko co znalazłem w tej książce spełniło moje oczekiwania  z przyjemnością sięgnę po kolejny tom.

piątek, 12 lutego 2021

Katarzyna Puzyńska „Czarne narcyzy”

Katarzyna Puzyńska „Czarne narcyzy”



Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Seria: Lipowo (Tom 8)

Liczba stron: 640

ISBN: 9788380979925

 

 

Na swoją ósmą podróż do Lipowa zdecydowałem się kiedy w moje ręce trafiła książka „Czarne narcyzy”. Tym razem moja wizyta zbiegła się z organizowanym w Brodnicy Świętem Policji. Wszyscy szykują się do obchodów tego świętą, ale jest wśród nich osoba, której przestało zależeć na tym wydarzeniu. Jest nią Daniel Podgórski, który nie tak dawno temu został wydalony z Policji za niedopełnienie obowiązków służbowych. Poza tym są ludzie, którzy zrobią wszystko, aby zapomniał o zakończonej sprawie śmierci trójki bezdomnych, gdzie przy każdym z ciał znaleziono tajemnicze wahadełko. Dziennikarka sugeruje Podgórskiemu, żeby szukał odpowiedzi w opuszczonym domu. W lesie. Według miejscowych ten dom jest nawiedzony przez diabła i związana jest z nim mrożąca krew w żyłach legenda. Czy ta sprawa to szansa, którą Podgórski dostaje od losu?. Czym są tajemnicze czarne narcyzy?. Czy za wszystkim zbrodniami stoi jedna i ta sama osoba?

Autorka jak zawsze nie zawiodła swoich czytelników, ósmy raz stworzyła doskonały kryminał obyczajowo-psychologiczny. Jak za każdym razem fabuła powieści osadzona jest w malowniczych, a zarazem mrocznych okolicach Lipowa. Dobrze nam znani bohaterowie oprócz problemów osobistych zmuszeni są do rozwiązania skomplikowanych spraw natury kryminalnej. Przechodzą przy tym sporą przemianę natury psychologicznej (Daniel Podgórski i Klementyna Kopp). Sami mieszkańcy Lipowa skrywają głęboko drzemiące tajemnice. Nie inaczej jest w tym przypadku, tutaj też istnieje grupa ludzi połączona wspólną tajemnicą wzbogaconą o wątek okultystyczny, który nadaje mrocznego charakteru i tak gęstej fabule. Sama budowa książki sprawia, że czytelnik nie ma czasu odetchnąć, ponieważ z każdej strony zostaje zalany strumieniem wątków trzymających w napięciu. Sama wieloosobowa narracja stanowi nie lada atrakcję dla potencjalnych odbiorców. Dodatkowo jest to pozycja imponujących rozmiarów 640 stron to płaszczyzna stwarzająca spore pole do popisu dla autorki, z czego wyszła zdecydowanie obronną ręką. Warto zwrócić w tym miejscu uwagę na same rozdziały jest ich co prawda 89, ale zbudowane są w taki sposób, aby potencjalny odbiorca nie był w stanie się od nich oderwać. W każdym z nich na końcu pozostaje zawsze jakieś niedopowiedzenie, które zmusza nas do dalszej lektury. W mojej ocenie jest to pozycja warta uwagi dla osób początkujących z polskim kryminałem jak i dla tych bardziej zaawansowanych. Tyle ode mnie na ten temat. Zabieram się za poszukiwanie kolejnego tomu.

wtorek, 2 lutego 2021

Katarzyna Puzyńska „Dom czwarty”

 Katarzyna Puzyńska „Dom czwarty”



Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Seria: Lipowo (Tom7)

Liczba stron: 576

ISBN: 9788380978010

 

W momencie kiedy skończyłem czytać „ Łaskuna”, zdecydowałem się sięgnąć od razu po siódmą część serii Lipowo, czyli „Dom czwarty”. Powodem tej decyzji było zakończenie poprzedniej części. Mam tu na myśli prośbę matki Klementyny Kopp o przyjazd w rodzinne strony, który jak wiemy był dla niej nie lada wyzwaniem. Była policjantka miała się przyjrzeć sprawie pewnego morderstwa. Niestety z niewyjaśnionych przyczyn nie dotarła do Złocin. Według zeznań mieszkańców Klementyna wyprowadziła się czterdzieści lat wcześniej i nigdy nie wróciła w rodzinne strony. Fakt ten do tego stopnia zaniepokoił funkcjonariuszy z Lipowa, że postanowili ruszyć jej śladem. Zaistniało również prawdopodobieństwo, że została zamordowana. Podczas poszukiwań Klementyny okazało się, że na przestrzeni kilkudziesięciu lat w Złocinach doszło do kilku potencjalnie nie związanych ze sobą morderstw. Jest to miejsce osnute tajemnicą. Mieszkańcy żyją wciąż w cieniu przeszłości, są wyalienowani ,boją się otworzyć przed obcymi. Nawet spadkobiercy czterech dworów noszą w sobie  również głęboko skrywane tajemnice. Może to wszystko doprowadziło do zagadkowego zniknięcia Klementyny?.

Jak zawsze mocną stroną powieści, która wyszła z pod pióra Katarzyny Puzyńskiej jest wątek społeczno-obyczajowy. Tym razem ten element został szeroko przedstawiony odciskając znaczące piętno na wartkiej fabule książki. W tej serii pierwszy raz został wpleciony element historyczny dotyczący autentycznych wydarzeń mających miejsce w czasie Drugiej Wojny Światowej. Związany z pogromem tamtejszej ludności.

Autorka zawsze sporo miejsca poświęca konstrukcji charakterologicznej bohaterów. Za każdym razem jest ich dużo. Wszyscy mają swoje wady i zalety, a ich odzwierciedlenie znajdujemy w postępowaniu postaci. W tym przypadku ciekawą postacią drugoplanową jest karzeł Kaj. Jest to typowo groteskowa osobowość z kryminalną przeszłością, którego znakiem rozpoznawczym była nakręcana pozytywka. Przez dłuższy czas byłem przekonany, że to właśnie on stoi za tajemniczym zniknięciem Klementyny. Jak się ostatecznie okazało byłem w mylnym błędzie. Na uwagę zasługuje również wewnętrzna i zewnętrzna przemiana Daniela Podgórskiego. Z misiowatego synusia mamusi stał się prawdziwym gliną z krwi i kości nie stroniącym od sportu, tytoniu i alkoholu.

Ponadto język użyty w książce został wzbogacony o typowy policyjny żargon, którego w poprzednich częściach brakowało.

Wartka akcja i urywanie krótkich rozdziałów w trzymających w napięciu momentach sprawiało, że każdy kolejny czytało się z wypiekami na twarzy. Idealnie dopasowany język, świetnie skrojeni bohaterowie, doskonale opowiedziana historia to wzór na idealną powieść kryminalną jaką jest „Dom czwarty”

wtorek, 26 stycznia 2021

Katarzyna Puzyńska „Łaskun”

 Katarzyna Puzyńska „Łaskun”



Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Seria: Lipowo (Tom 6)

Liczba stron: 832

ISBN: 9788380975736

 

Łaskun- gatunek drapieżnego ssaka z rodziny wiewiórkowatych. Występuje od Indii po Filipiny i południowe Chiny. Zasiedla tropikalne lasy. Gatunek nadrzewny, aktywny nocą. Prowadzi samotniczy tryb życia. Wykazuje zachowania terytorialne. Jest gatunkiem wszystkożernym. Żywi się głównie owocami, gryzoniami (głównie myszy i szczury) i innymi drobnymi kręgowcami, owadami, a także zielonymi częściami roślin. Zagrożony wydziela cuchnącą substancję gruczołów przy odbytowych. Gruczoły te są dobrze rozwinięte u przedstawicieli obu płci. Łaskun niszczy plantacje owocowe. Ziarna ze zjadanych przez niego owoców kawowca są po wydaleniu wykorzystywane do produkcji kawy kopi luwak, najdroższej kawy świata.[1]

„Łaskun” to również tytuł szóstej części serii Lipowo. Tym razem policjanci wydziału kryminalnego z Komendy w Brodnicy zostali wezwani do rozwiązania sprawy związanej z zabójstwem pewnego bezrobotnego sędziego. Na miejscu zdarzenia znaleziono mrożącą krew w żyłach inscenizację. Złożoną z dwóch rozczłonkowanych i połączonych ze sobą ciał. Makabryczna postać odziana była w suknię i korale wykonane z pereł. Jedną z ofiar był wspomniany sędzia. Drugie ciało należało do młodej kobiety. W toku prowadzonego śledztwa na miejscu zdarzenia znaleziono dowód przez, który aspirant Daniel Podgórski zostaje uznany za głównego podejrzanego. Czy to on jest sprawcą?.

Przyznam się od razu do tego, że to moje drugie podejście do tej części serii. Za pierwszym razem zabrałem się do niej bez znajomości poprzednich pięciu tomów. Wtedy przebrnięcie przez książkę mającą 832 strony podzieloną na 11 części i złożoną ze 125 rozdziałów stanowiło istną drogę przez mękę. Natomiast drugie zetknięcie z tą pozycją to sama przyjemność. Udało mi się dotrzeć do poprzednich części poznać bohaterów i zrozumieć łączące ich relacje co ułatwiło mi czytanie tej książki kolejny raz. Autorka dba o każdy najdrobniejszy szczegół . Poświęca sporo miejsca opisom otaczającej przyrody, która staje się nie jako jednym z bohaterów. Drobiazgowo opisuje również pomieszczenia, w których rozgrywa się akcja. Każdy bohater poza tymi których dobrze znamy i zdążyliśmy polubić posiada swoją wewnętrzną tajemnicę, która ma zasadniczy wpływ na ich późniejsze postępowanie. Luźne wątki między, którymi początkowo nie znajdziemy żadnego związku (dlatego miałem z tą książka trudności przy pierwszym podejściu) łączą się w spójną całość. W tym przypadku żadnego z wątków nie dałoby się pominąć ponieważ doprowadziłoby to powstania  rażących niespójności. Występują tu jak zawsze świetnie skonstruowane dwa elementy, czyli element obyczajowy oraz psychologiczny. Ten drugi jest szczególnie interesujący ponieważ autorka sporo miejsca poświęca zawiłościom ludzkiej psychiki w oparciu o przykłady mające oparcie w literaturze naukowej.

 Jak dla mnie książka od strony stylistycznej ma jeden drobny defekt w  postaci trudnych w odbiorze zdań. Ich konstrukcja  gramatyczna pozostawia wiele do życzenia. Fabuła powieści trzyma czytelnika w ciągłym napięciu nie pozwalając mu na chwilę wytchnienia. Nie ma co się rozpisywać książka z całą pewnością jest fantastyczna, żałuję tylko że do tego wniosku doszedłem dopiero po dwukrotnej lekturze.



[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81askun_palmowy

niedziela, 10 stycznia 2021

Jacek Łukawski „Odmęt”

 Jacek Łukawski „Odmęt”


Wydawnictwo: Czwarta Strona

Seria: Krąg Painera (Tom 1)

Liczba stron: 496

ISBN: 9788366553200

 

 

Jacek Łukawski (ur. 1980) do tej jako znany jako twórca powieści fantastycznych. W 2020 roku zadebiutował powieścią kryminalną „Odmęt”, której spróbuję poświęcić ten wpis. Główny bohater Damian Wolczuk z zawodu dziennikarz, któremu życie osobiste i zawodowe (zostaje zdradzony przez dziewczynę oraz przegrywa proces o zniesławienie) kładzie kłody pod nogi. Postanawia opuścić Warszawę i przenieść się do Krakowa. Jego celem jest chęć zerwania z dotychczasowym życiem, znalezienie pracy i nowego miejsca na ziemi. Niestety i ten plan spala na panewce. Jego auto zostaje uszkodzone w wyniku kolizji, której sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. Samochód nie nadaje się do dalszej eksploatacji, więc dziennikarz postanawia przenocować na zamku w Chęcinach. Wraz z pojawieniem się Damiana w miasteczku dochodzi tam do serii niewyjaśnionych morderstwa. Jak to w takich sytuacjach bywa miejscowi zaczynają tworzyć tajemnicze legendy dotyczące wszechobecnego zła, które mogło stać się powodem tych zdarzeń. Damian w pogoni za intersującym tematem, który pomógłby mu w nowym miejscu pracy oraz dzięki wrodzonej intuicji i swoistych metodach pozyskiwania informacji rozpoczyna dochodzenie na własną rękę. W tym miejscu możemy sobie postawić pytanie czy uda mu się znaleźć sprawcę?. Czy uda mu się napisać upragniony artykuł? Czy uda mu się wyprzedzić działania policji?.

Z dochodzenia prowadzonego przez policję i ekscentrycznego prokuratora dowiadujemy się tylko tyle, że morderca działa według ściśle określonego schematu. Jedynym elementem wspólnym dla wszystkich zdarzeń jest pozostawiony stary koralik, kształtem przypominający paciorki różańca.

Doskonałym zabiegiem jest umieszczenie akcji powieści w małej miejscowości położonej nieopodal  średniowiecznego zamku w Chęcinach wzniesionego najprawdopodobniej na przełomie XIII i XIV wieku, z inicjatywy Wacława II, króla Czech i Polski. Warownia była obiektem wysokiej rangi, ośrodkiem życia politycznego. Twierdza była też jednym z miejsc koncentracji wojsk polskich udających się na wojnę z Krzyżakami, której apogeum stanowiła bitwa pod Płowcami z 27 września 1331 r.[1] spowodowało, to że przedstawiona historia nabrała mrocznego charakteru. Dodatkowo mocną stroną książki są przedstawione sylwetki bohaterów, z których każda nosi za sobą jakąś mroczną przeszłość mającą odbicie w teraźniejszości. Szukając informacji do tego posta trafiłem na dość interesującą wzmiankę dotyczącą autora i jego pasją do motocykli. Od razu nasunęła mi się myśl, o tym że sam autor na podstawie swoich zainteresowań budował sylwetkę prokuratora Arkadiusza Painera oraz nadał jej ekscentryczny charakter. Kolejna ciekawa postać to młodszy aspirant Dariusz Kryński. Na jego temat  z kart powieści nie dowiadujemy się zbyt wiele, jedyne co możemy uznać za pewnik to fakt, że został przeniesiony z Kielc i za wszelką cenę chce się odciąć od opinii jaką postawił po sobie jego ojciec służąc w MO. Jest osobą ufną i tym samym dającą się wykorzystywać.

Jeśli chodzi ilość powiązanych ze sobą wątków to jest ich na tyle dużo, że akcja powieści zaczyna galopować w zastraszającym tempie. Zdarzenia następują po sobie zawrotną prędkością. Akcja rozpoczyna się stopniowo, a  im bliżej końca rozpoczyna się istne apogeum, którego koniec znajdziemy na ostatnich stronach. Rzeczą, która za bardzo rozciąga akcję, a tym samym nadaje objętości książce są zbyt długie opisy samego miasta jak i pobliskiego zamku.  Na koniec dodam tylko, tyle że jak na początek z tak trudnym gatunkiem literackim jakim jest powieść kryminalna autor dał sobie znakomicie radę. Sam z niecierpliwością czekam na kolejne części serii Krąg Painera.



[1] https://zamek.checiny.pl/pl/historia-zamku

piątek, 8 stycznia 2021

Marek Krajewski Mariusz Czubaj „Aleja Samobójców”

Marek Krajewski Mariusz Czubaj „Aleja Samobójców”


Wydawnictwo: W.A.B.

Seria: Jarosław Pater (Tom1)

Liczba stron: 272

ISBN: 9788328020559

 

Trójmiasto, czerwiec 2006 rok, początek upalnego lata w czasie, którego dość silnie dał o sobie znać strajk śmieciarzy. W tych trudnych do zniesienia okolicznościach poznajemy komisarza Jarosława Patera. Mężczyzna rozpoczął pracę na początku lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku wraz z powstaniem dobrze nam dziś znanych jednostek policji. Pater to antypatyczny,  rozwiedziony magister filologii polskiej ze skłonnością do hazardu. W tej dziedzinie ma szczególną okazję na wykazanie się ze względu na trwające Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej.

Wspomniany komisarz Pater zostaje przydzielony do nietypowej sprawy związanej z domem spokojnej starości Eden, znajdującym się nieopodal Rewalu. W tym miejscu zamordowano i oskalpowano jednego z pensjonariuszy.  Inny mieszkaniec tego ośrodka, znany profesor specjalista od ran symbolicznych znika bez śladu. Sprawa od samego początku spędzała sen z powiek komisarza, mimo to z charakterystycznym dla niego uporem rusza do ściśle określonego  celu. Niestety na jego drodze pojawia się przełożony odbierając mu tą sprawę. Jednocześnie informuje go, o tym że została ona przejęta przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W tym miejscu pojawia się pytanie o to dlaczego słynne ABW bierze pod lupę sprawę dotyczącą wydarzeń, do których doszło w domu spokojnej starości?. Pater został wysłany na przymusowy urlop, ale nie przeszkodziło mu to w prowadzeniu dochodzenia na własną rękę. Nasz bohater może liczyć na pomoc kolegów,  wspólnie z którymi nie waha się sięgać po niedozwolone metody w celu ujawnienia prawdy.

Akcja kryminału rozwija  się bardzo powoli. Nie przytłacza ilością niepotrzebnych wątków. Takie podejście sprawia, że czyta się go przyjemnie. Mimo to pojawiają się wielostronne opisy gier hazardowych, które odciągają uwagę czytelnika od głównego wątku. To samo tyczy się wtrąceń dotyczących meczów w piłce nożnej. Na uwagę zasługuje również atmosfera jaka panuje w rozgrzanym przez  słońce Gdańsku oraz otaczające go z każdej strony opary nieusuwanych śmieci. Ten zabieg sprawia, że miasto uważane za piękne staje się mroczne  i tajemnicze. Oprócz tego autorom udało się stworzyć  ciekawe sylwetki bohaterów. Przy czym znacząca ich część nie darzy sympatią Patera. Z drugiej strony niema się czemu dziwić, gdyż komisarz z uporem maniaka wypomina każdemu błędy językowe. Jest to książka bardzo udana, mimo że niektórym wątkom poświęcono zbyt mało miejsca. Jako fan twórczości Czubaja uważam tą pozycję za  godną polecenia

 

sobota, 2 stycznia 2021

Zygmunt Miłoszewski „Gniew”

Zygmunt Miłoszewski „Gniew”


Wydawnictwo: W.A.B.

Seria: Teodor Szacki (Tom 3)

Liczba stron: 478

ISBN: 9788328016354

 

Wpis dotyczący powieści Zygmunta Miłoszewskiego „Gniew” należy zacząć od próby zdefiniowania  kluczowych pojęć, wokół których toczy się fabuła książki. Mam tu na myśli emocję jaką jest tytułowy gniew oraz stan obojętności. Gniew definiowany jest jako reakcja emocjonalna na niepowodzenie lub wzburzenie, czasami z nastawieniem agresywnym, będąca reakcją na działanie interpretowane jako reakcja skierowana negatywnie akcja zaczepna[1]. Natomiast stan obojętności definiowany jest jako termin cechujący się brakiem zainteresowania[2].

Miejscem akcji ostatniej części serii, której główny bohater to prokurator Teodor Szacki jest Olsztyn, stolica Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Jeśli to miasto wygląda jak większość miast w tamtym rejonie kraju to nie specjalnie mam ochotę je oglądać. Całe województwo poza sezonem turystycznym nadaje się na miejsce fabuły różnego rodzaju powieści z dreszczykiem. Dzieje się tak za sprawą ponurej pogody oraz niezbyt urozmaiconej architektury. Dlatego autor wkomponował się tu idealnie. W ten mroczny obrazek został świetnie wpisany skomplikowany charakter prokuratora Szackiego, który jest bombardowany z każdej strony przez nastoletnią córkę Helenę oraz dziewczynę  Żenię. W pracy trafia na same nie ciekawe przypadki, które jego obowiązki ograniczają wyłącznie do rutynowych działań. Przełom w jego pracy stanowi dzień 25 listopada 2013 roku. Właśnie wtedy  został wezwany do starego bunkra położonego nieopodal poniemieckiego szpitala. Podczas prowadzonych robót drogowych znaleziono stary szkielet.  Jak za każdym razem prokurator zleca przeprowadzenie rutynowych czynności charakterystycznych dla szczątków stanowiących pozostałość po wojnie. Ostatecznie decyduje się przekazać zwłoki do uczelni medycznej, gdzie mają służyć jako pomoc dydaktyczna. Ta ostatnia decyzja jest początkiem najtrudniejszej sprawy z jaką do tej pory miał do czynienia. Sama sekcja ujawni fakt świadczący o ,tym że szkielet jest młodszy niż by się mogło wydawać, a denat zginał w dość nietypowy sposób. Dziwne jest również to że znaleziono kilka kości, które są zupełnie inne niż reszta. Świadczy to o tym, że musiały należeć do kogoś innego. Tylko do kogo?. Interesujące jest również to czyj szkielet został wykopany?. Kto był sprawcą zabójstwa?. O ile było to zabójstwo? Jeśli tak?. To jaki miał motyw? I czy chciał zwrócić na siebie uwagę?. Trudności  z jakimi przyjdzie się zmierzyć prokuratorowi sprawią, że zacznie stopniowo tracić prawniczy dystans, który go charakteryzował. Zostanie zmuszony do podążania ścieżkami, którymi nigdy nie zdecydowałby się iść ze względu na przyświecające mu zasady moralne.

Mocnym atutem książki obok doskonale skrojonej historii kryminalnej są idealnie stworzone sylwetki bohaterów. To połączenie dobitnie ukazuje problem zjawiska narastającego w człowieku gniewu na otaczający nas świat z problemem obojętności na krzywdę innych. Powieść stanowi przede wszystkim o tym, że źle skierowany gniew może doprowadzić do nieodwracalnej tragedii, a obojętność z jaką coraz częściej przychodzi nam się spotykać stwarza szerszą możliwość do powstawania zjawisk nieakceptowalnych społecznie. W konsekwencji prowadzi to do powstania pewnego rodzaju pętli jaką sami sobie zakładamy.  Podsumowując dodam, że jest to pozycja warta uwagi nie tylko ze względu na podejmowane problemy, ale również ze względu na swój niepowtarzalny styl. Akcja trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Odnośnie zakończenia powiem tylko tyle, że każdy jest zdolny do wszystkiego tylko dowiaduje się o tym zdecydowanie za późno.



[2] Obojętność www.wikipedia.org

wtorek, 29 grudnia 2020

Remigiusz Mróz „Czarna Madonna”

Remigiusz Mróz „Czarna Madonna”


Wydawnictwo: Czwarta strona

Liczba stron: 460

ISBN: 9788379767106

 


Kolejny raz kiedy sięgam po powieści Remigiusza Mroza, wybór ten jest zupełnie przypadkowy. Nie miałem żadnych informacji na temat tej książki. Jedyna rzecz, która zwróciła moją uwagę to tytuł. Dzięki temu poczułem chęć zajrzenia do środka.

Główny bohater Filip Szumski to osoba, którą los zmusza do podejmowania trudnych decyzji. Pierwszą złą decyzją było  powołanie do stanu kapłańskiego. Doprowadziło to do jego odejścia z kościoła, zrobił to poniekąd dla poznanej tam parafianki. Kolejnym trudnym epizodem w jego życiu był okres narzeczeństwa zakończony ślubem, który miała poprzedzać wspólna podróż do Izraela. W tym miejscu dla Filipa rozpoczyna się prawdziwy koszmar ponieważ praca zmusiła go do pozostania w domu, natomiast jego narzeczona wybrała się sama. Lot okazał był prawdziwym horrorem. W momencie, gdy kontakt z samolotem się urwał rodziny 540 pasażerów oczekiwały najgorszego. Najgorszy jednak okazał się ponowny powrót sygnału, dochodził on jednocześnie z kilku odległych od siebie miejsc na świecie. Filip zaczyna swoje dochodzenie w sprawie tego lotu Boeinga 747. Szuka informacji w prasie, telewizji oraz Internecie. Na podstawie zdobytych danych dochodzi do wniosku, że ten lot ma punkty wspólne z lotem Air Japan z przed trzydziestu lat. Nie zdradzę tego co łączy te dwa zdarzenia ponieważ wokół nich toczy się cała akcja powieści.

Autor pozytywnie mnie zaskoczył budując fikcyjną historię, wplatając  w nią autentyczne wydarzenia związane ze zniknięciem samolotu linii Air Hibernia, a także wypadku maszyny japońskich linii lotniczych. Dodatkowego smaczku powieści  nadają elementy prawa kanonicznego, a także analiza Apokalipsy Świętego Jana (najbardziej kontrowersyjna księga Nowego Testamentu) oraz nauki płynące ze Starego Testamentu. Autor wchodzi tu dość głęboko w kwestie związane z wiarą katolicką, balansując na granicy tej materii. Z jednej strony wiara to indywidualna sprawa każdego człowieka, a z drugiej strony budowa fikcyjnej historii ściśle związanej z religią to pewnego rodzaju ryzyko zwłaszcza, gdy trafia na radykalny grunt. Można tu zauważyć pracę autora nad tekstami źródłowymi dotyczącymi takich zjawisk jak objawienia, opętanie, egzorcyzm oraz nieuchronna zapowiedź końca świata. Powszechnie wiadomo, że te pojęcia wielokrotnie budziły ciekawość.

Podsumowując powiem tylko tyle, że autor tworząc powieść, którą możemy określić jako horror spisał się doskonale. Mimo, że nie jestem miłośnikiem tego gatunku to tą pozycję szczególnie polecam.

niedziela, 27 grudnia 2020

Katarzyna Bonda „Florystka”

Katarzyna Bonda „Florystka”


Wydawnictwo: Muza

Seria: Hubert Meyer (Tom 3)

Liczba stron: 576

ISBN: 9788328700413


„Florystka” to całkiem przyzwoicie skonstruowany kryminał obyczajowy. Tym razem dobrze nam znany profiler policyjny Hubert Meyer postanawia odejść z pracy w policji. Powodem tej decyzji jest błąd w profilowaniu zakończony śmiercią niewinnej osoby. W wyniku tego zdarzenia psycholog postanawia zerwać z i dotychczasowym życiem i zaszyć się w domu odziedziczonym po rodzicach znajdującym się nieopodal Białegostoku. Przenosiny nie miały na niego dobrego wpływu doprowadziły do tego, że się zaniedbał i  zaczął unikać ludzi. W tym trudnym dla niego momencie pojawia się jego przyjaciel z Białostockiej policji z prośbą o pomoc rozwiązaniu sprawy dotyczącej zaginięcia dziewięcioletniej Zosi. Po mocno zakrapianym wieczorze Meyer zgadza się na propozycję kolegi. Nasz bohater upatruje w tej sprawie szanse na powrót do policji i możliwość rehabilitacji. Profiler  prosi o pomoc swoją byłą studentkę Lenę, która na znajomościach i doświadczeniu Meyera spróbuje rozwinąć swoją karierę. Okazuje się, że sprawa, z którą przyszło im się zmierzyć jest bardziej skomplikowana niż mona przypuszczać. W toku śledztwa wychodzi na jaw fakt świadczący o tym, że ta sprawa łączy się ze sprawą śmierci jedenastoletniego Amadeusza. Mimo, że w tym drugim przypadku znamy sprawcę, tu również mamy do czynienia z całą masą niewiadomych. W tym miejscu pojawia się tytułowa florystka, czyli matka która nigdy nie pogodziła się z utratą jednego syna. Tym samym w powieści następuje znacząca zmiana. Mam tu na myśli przejście z kryminału obyczajowego na typowy kryminał psychologiczny z wyraźnie uzewnętrznionymi uczuciami bohatera. W celu zastosowania tego zabiegu stylistycznego autorka  zdecydowała się odsunąć postać Huberta Meyera na drugi plan a na jego miejsce włożyć postać florystki.

Ilość ukazanych w powieści wątków nie jednego przyprawiłaby o zawrót głowy. Oprócz tych, o których wspomniałem wyżej autorka wprowadza elementy, etniczne, kulturowe i religijne będące podstawą licznych sporów na Podlasiu. Trzeba przyznać, że ten zabieg doskonale wpisuje się w klimat powieści. A także stanowi doskonałą podstawę do stworzenia skomplikowanej fabuły. Jedyną wadą książki są zbyt długie opisy powodujące niejednokrotnie problem z koncentracją na fabule jako takiej. Pozytywny aspekt stanowią silne postaci kobiece, którym autorka poświęca sporo miejsca. Jest to książka, w której mimo ogromnej ilości wątków i elementów charakterystycznych dla innych gatunków po dojściu do finałowego, dość skomplikowanego zakończenia pozostawia po sobie pozytywne wrażenia. I dlatego jest to pozycja warta uwagi.